Nowy numer 13/2024 Archiwum

Radość Ewangelii (26.09.2017)

Łk 8,19-21: Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą. Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.

Jezus zdaje się dzisiaj deprecjonować Matkę... Tymczasem tak naprawdę odsłania tajemnicę Matki, która – jeśli chcemy być Kościołem, rodziną Jezusa – musi stać się naszą tajemnicą: zasłuchanie w Słowo i wiara w Słowo wbrew wszystkiemu. Wiara niewzruszona, która skutkuje tym, że człowiek w codzienności kieruje się Słowem, a nie własną logiką, swoimi wyobrażeniami, uczuciami, namiętnościami itd. Nie czym innym, tylko Słowem, które stało się Ciałem i zamieszkało pośród nas, w nas tak dosłownie rzecz biorąc...

Na każdej Eucharystii celebrujemy Słowo: gromadzimy się wokół Słowa, wsłuchujemy się w Słowo, Słowo staje się Ciałem i Krwią i składa się w nas, by nas przekonać, że przyjęło nas do rodziny, jaką jest Bóg. Bóg jest wspólnotą miłości. Wspólnotą, która celebruje miłość wzajemną. I właśnie o to dokładnie chodzi: uwierzyć niewzruszenie, że zostałem do tej wspólnoty przyjęty. Uwierzyć Słowu, które wyrzekł w Chrystusie Ojciec. Uwierzyć i tym się kierować w relacjach międzyludzkich. Słowem Miłości, niczym innym. Kierować się Słowem, słuchać Słowa, trzymać się Słowa wbrew wszystkiemu, nawet jeśli po ludzku wydaje się, że wszystko mnie od Niego, od Słowa Wcielonego, od Miłości oddziela. Nawet jeśli trzeba stanąć na Golgocie. To jest właśnie tajemnica Matki, Tej, która uwierzyła, że spełni Jej się Słowo. Ona uwierzyła i kierowana wiarą, dawała Słowo. Dała Słowo Miłości Elżbiecie i tak sama ujrzała Słowo, które złożyło się w Niej: dając Słowo Miłości. I tak Elżbieta poznała w Niej Matkę Słowa – gdy otrzymała od Niej Słowo Miłości.

Tak się jest bratem – gdy się ćwiczy cierpliwie i cierpliwie praktykuje tajemnicę Matki. I tak się człowiek staje Matką Słowa – gdy za wzorem Matki, pod kierunkiem Matki, za przykładem Matki zbliża się człowiek do Słowa. Do słuchania Słowa i do dawania Słowa Miłości Ojca innym. I tak sam mogę się przekonać, że właściwie to już jestem u celu, już jestem we wspólnocie miłości, gdy celebruję tę Miłość w mojej codzienności, w relacjach z ludźmi. Nawet wtedy, gdy tłum myśli, uczuć, namiętności, gdy tłum wrażeń i doświadczeń zdaje się mnie przekonywać, że jestem oddzielony. Nawet wtedy, gdy moje własne człowieczeństwo próbuje mnie przekonać, że jestem daleko od Jezusa – uwierzyć w Słowo, które składa się we mnie wytrwale w Eucharystii i pokierować się Słowem. I tak sam zobaczę, że właściwie to już jestem u celu, że jestem z Jezusem, bo mogę dawać Jezusa, Słowo Miłości Ojca, światu. Tak jak daje Go światu Maryja.

Wszystko to funkcjonuje na tyle, na ile Jezus jest celem samym w sobie i na ile wierzę w to, co Jezus objawił o Bogu, który jest Miłością przygarniającą i służebną. Jeśli Jezus jest celem samym w sobie, jeśli celem jest wspólnota miłości, jaką jest Bóg, to każdy gest Miłości potwierdza mi, że już jestem z Jezusem u celu, we wspólnocie. Nawet jeśli wszystko inne próbuje mi wmówić, że jest inaczej, ja wierzę Słowu Miłości i czynię Słowo Miłości. Wtedy sam widzę, że jestem u celu. Jak Maryja, która zawsze sercem była u celu, zawsze sercem wierzyła Słowu i dawała Słowo. Nawet na Golgocie dała Miłość – przyjęła w jedności z Miłością za swoje dzieci tych, którzy swoimi grzechami ukrzyżowali Jej Syna. Nawet na Golgocie – a może zwłaszcza na Golgocie – była u celu. Razem z Jezusem, zjednoczona z Nim w Miłości.

I to samo dostępne jest mnie. Dlatego potrzebuję Matki, żeby cierpliwie mi to wyjaśniała i cierpliwie mnie tego uczyła – słuchać Słowa Miłości, wierzyć Słowu Miłości, dawać Słowo Miłości. Być zawsze u celu, przy Jezusie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy