Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Radość Ewangelii (25.04.2018)

Mk 16, 15-20: Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Jezus ukazał się Jedenastu, ale w dość dramatyczny sposób: wyrzucał im brak wiary… To zostało wycięte w wersji „lekcjonarzowej”, czyli czytanej w czasie Mszy Świętej. A szkoda trochę, bo to bardzo ważne: w spotkaniu z Jezusem doświadczamy dwóch rzeczy. Po pierwsze to spotkanie zawsze nas weryfikuje. Nasz brak wiary, naszą nieudolność, naszą niedoskonałość, naszą słabość i grzeszność. Widząc Go jaki jest odkrywamy zawsze jak bardzo jesteśmy do Niego niepodobni. Ale jednocześnie doświadczamy czegoś, co jest w dzisiejszej Ewangelii: że On z nas, niepodobnych do Niego, nie rezygnuje. Z jednej strony Jego Świętość weryfikuje naszą nieświętość - a z drugiej strony przeciwwagą jest Jego Miłość, która z nas nie rezygnuje, ale właśnie takich, nieświętych, chce posyłać, uczynić swoimi świadkami i napełnić Mocą głoszenia Dobrej Nowiny. To niesamowite, do czego zaprasza Jezus nas, nieświętych: powierza nam swoje własne zadanie! Ewangelia Marka zaczyna się od tego, że Jezus - po Chrzcie i pobycie na pustyni, po uwięzieniu Jana - występuje publicznie głosząc Ewangelię. I to właśnie teraz - na koniec - powierza swoim uczniom po wszystkie czasy. Właśnie tym uczniom, którzy są nieświęci, niewierni, rozczarowujący, słabi i niedoskonali… I dopiero gdy to odkryję - dopiero mnie to porwie. Mnie, nieświętego, porwie Tchnienie Świętego, który ze mnie nie rezygnuje, ale wciąż chce się we mnie i poprzez mnie wyznawać. Nie ze względu na moją doskonałość, na moją świętość i moje zasługi - bo tego wszystkiego nie mam, nikt z nas nie ma. On jest Jeden Święty. Ale ze względu na to, że On chce. Ja nie jestem godzien - a On chce się we mnie składać w Eucharystii. Nie dlatego, że jestem godzien - ale dlatego, że On chce. I to jest nam niezbędnie potrzebne: doświadczać z jednej strony weryfikacji w spotkaniu z Jezusem, a z drugiej Jego pragnienia, Jego „nierezygnowania” ze mnie. Jego ciągłego wybierania mnie - nieświętego - na swojego świadka. To On czyni mnie zdolnym do głoszenia Ewangelii: do głoszenia Jego Miłości. Tak, popełniam błędy. Tak, nie jestem ideałem. Tak. Ale wciąż jestem zdolny do kochania, do służenia, do czynienia dobra. I to jest Znak Jego Obecności: że jestem zdolny do czynienia tego, co On czyni. Do troski miłosnej o tych, co się mają źle. I nic nie jest w stanie mi tej zdolności odebrać, bo nic nie jest w stanie sprawić, żeby On ode mnie się oddalił. Tak się głosi Ewangelię: gdy nic nie jest w stanie mnie zatrzymać w czynieniu tego, do czego uzdalnia mnie Jego Obecność: w czynieniu Miłości. W dawaniu Miłości. To jest znak przede wszystkim dla mnie: że jestem zdolny do Miłości. To jest znak, że Jego wybranie nie minęło: bo jestem zdolny kochać, jestem zdolny mówić Nowym Językiem, śpiewać Nową Pieśń: Pieśń o Miłości Jezusa do mnie, o Miłości Świętego do nieświętego, Pieśń o Jego Miłości do wszelkiego stworzenia. Jestem zdolny kochać - nawet tych, którzy po ludzku nie są tego warci. To jest Znak Jego Obecności ze mną. I to jest Znak dla innych: moja zdolność do kochania. Wciąż i wciąż na nowo. On mi tej zdolności nie odbiera, bo nawet krzyżowany nie odchodzi, uparcie wraca Zmartwychwstały i posyła wciąż na nowo - bym ciągle od nowa uczył się kochać Jezusem, kochać Jego Obecnością, kochać Jego Duchem - nie swoimi siłami, ale Mocą Jego Obecności. Jestem uczniem - i uczę się kochać. Uczę się doświadczając błędów i upadków, doświadczając weryfikacji w spotkaniach z Nim i doświadczając że Jego Miłość, Jego wybranie, Jego posłanie nie umarło, nie minęło. I tak jestem świadkiem Jezusa Żywego: gdy kocham Mocą Jego Obecności. Wierząc w Jego Miłość i Jego Obecność.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy