Wiedzą, co jest ważne

Ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 29/2012

publikacja 19.07.2012 00:45

Złożona administracyjna przynależność nie może komplikować spraw duchowych.

Po wojnie przyjechali tu Polacy z różnych stron kraju. Byli zbyt młodzi, żeby walczyć o zachowanie rodzinnych tradycji, byli zbyt zbuntowani, aby dać się prowadzić starszym, byli też pod czujną strażą reżimu, dla którego „Ziemie Odzyskane” stały się polem do eksperymentów z tworzeniem socjalistycznego człowieka. Tutejsze PGR-y miały być wzorcowym przykładem sukcesów ustroju komunistycznego. Stało się inaczej.

Mamy wspólne korzenie

Kościół od samego początku był dla osiedleńców przestrzenią, w której różnorodność mogła owocować nową jakością. Zderzenie różnych tradycji zmusiło duszpasterzy do szukania kompromisów albo tworzenia całkiem nowych form pobożności. Dzisiaj nikt już tego nie zauważa, ale jeszcze 30 lat temu w każdym kościele regionu panowały inne zwyczaje liturgiczne, śpiewano pieśni na całkiem niepodobne do siebie melodie i obchodzono święta kościelne według odmiennych tradycji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.