Dolny Śląsk – ziemia otwarta, nie tylko przez rany historii, ale także przez rozwój.
Anna Partol z pewnością także swoim dzieciom zaszczepi ciekawość innych kultur
Archiwum Anny Partol
Kiedy zdecydowaliśmy o tym, że w czasie wakacji pokażemy, jak bardzo różnorodny etnicznie jest nasz region, nie wiedzieliśmy, że spotka nas tak wiele zaskoczeń.
Skąd się wzięliśmy?
Osobiście nie pamiętamy świata wojny i trudnego czasu odbudowy po niej. Słuchaliśmy jednak opowieści o ludziach, których dzisiaj prawie już nie ma, o sytuacjach i zdarzeniach, które oby nigdy już się nie powtórzyły, i o bohaterach, których dzisiaj jak na lekarstwo. Z każdą usłyszaną opowieścią nabieraliśmy przekonania, że zarówno autochtoni, jak i napływowa ludność czy to z Grecji, czy z Francji albo zza Buga lub z Centrali – wszyscy oni nigdy nie stali się Dolnoślązakami, wciąż żyją wydarzeniami swego dzieciństwa, światem, którego nigdy tu nie było (no, z wyjątkiem wspomnień tutejszych Niemców). Wiemy jeszcze jedno, że chociaż pionierom, osadnikom, repatriantom i emigrantom trudno identyfikować się z tą ziemią, to jednak bez nich nie byłoby nas – współczesnych Dolnoślązaków.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.