65 lat milczałem

Mirosław Jarosz

|

Gość Świdnicki 35/2012

publikacja 30.08.2012 00:00

Przez dziesiątki lat Ignacy Sarnecki bał się mówić o tym, co widział i przeżył. I dziś nie jest pewien, co go spotka. Bo dzieci i wnuki dawnych oprawców mają się w najlepsze. Zajmują czołowe miejsca w życiu społecznym i prowadzą intratne interesy.

Ignacy Sarnecki ze względu na bezkarność oprawców przez całe życie bał się ujawnić prawdy Ignacy Sarnecki ze względu na bezkarność oprawców przez całe życie bał się ujawnić prawdy
Zdjęcia Mirosław Jarosz

Jak twierdzi wielu, II wojna światowa była najtragiczniejszym wydarzeniem w historii ludzkości. I choć zapisano na ten temat setki tysięcy stron, wciąż istnieją tzw. białe plamy; wydarzenia, o których ludzie bali się opowiadać przez dziesiątki lat. Oficjalnie wojna skończyła się w 1945 r. Jednak faktycznie trwała w Polsce jeszcze kilka lat. Nie mniej zbrodnicza niż ta wcześniejsza, oficjalna. Cichy front bratobójczej walki przebiegał w lasach i ciemnych piwnicach Urzędów Bezpieczeństwa.

Długa wojna

Od 1939 r. Polacy toczyli konspiracyjną i partyzancką wojnę z najeźdźcami. Kiedy w 1945 r. okazało się, że za względny spokój w Europie Polska została haniebnie sprzedana Stalinowi, wielu nie mogło się z tym pogodzić. Odnowiono struktury Armii Krajowej i innych organizacji. Niestety, walka była bardzo nierówna. Radziecki okupant za obietnice władzy oraz wątpliwych honorów przejął i skorumpował struktury państwa. Każdego, kto nie akceptował nowego ustroju społeczno-politycznego, nazywano bandytą. Musiał zmienić poglądy lub zginąć. Ignacy Sarnecki jest jedną z takich osób.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.