Umarł ksiądz

Ks. Roman Tomaszczuk

Kiedy do historii konkretnego człowieka nie można już dopisać ani jednej sekundy, jego życie nabiera bardzo szczególnego wymiaru. Nie dla każdego.

Umarł ksiądz

Na stronie internetowej tylko jedno zdanie: "Zmarł ks. Michał Kawulka". Dla większości internautów nic nieznacząca informacja. Skoro taki żył, to musiał umrzeć, tak jak setki i tysiące każdego dnia, w pobliżu i na świecie. Śmierć człowieka nie robi dzisiaj wrażenia. Jest jej pod dostatkiem, jest taka zwyczajna, że niewarta odnotowania, zapamiętania. Z trudem na dłużej uwagę tłumów zatrzymuje tylko ta szczególna – bo brutalna, bo spektakularna, bo celebryty. Tym razem jednak umiera ktoś zwyczajny, niemalże anonimowy, bo wiadomo tylko, że miał imię i nazwisko i był księdzem.

To jednak swojego rodzaju medialne kłamstwo. Ten ksiądz przecież ma swoją historię. Ma swoje 88 lat życia, z których 55 przeżył jako kapłan. To konkretny człowiek, którego droga przecięła się z tysiącami, dziesiątkami tysięcy ludzi, których spowiadał i przygotowywał do sakramentów, którym błogosławił małżeństwo i głosił słowo Boże, których życie było dla niego cenne i warte zainteresowania niczym życie siostry czy matki, które stracił w dniu, gdy ukraińscy zbrodniarze wymordowali jego całą rodzinę. Sierota, który z radością przyjął Chrystusową obietnicę: „Stokroć więcej otrzymasz braci, sióstr, matek i ojców”. I synów.

Wśród dziesięciu organistów, których ks. Michał dał Kościołowi, i czterech księży, których przygotował do kapłaństwa, jestem i ja. Patrzę na to jedno, jedyne zdanie na internetowej stronie i nie mogę uwierzyć, że to wszystko, co można o tym księdzu napisać. A może tak właśnie wygląda prawda o tym, że „sługami nieużytecznymi jesteśmy i robimy, co do nas należy”? A może o to właśnie chodzi, gdy na pierwszym roku seminarium uczą nas: „Czyń dobro i wrzucaj je w morze” czy – jak chce Chrystus – „Niech nie wie lewica, co czyni prawica”?.

Jedno, jedyne zdanie: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie“ przynosi pocieszenie i rzuca światło na to internetowe. Światło Bożego Królestwa, w którym ks. Michał się urodził, które ukształtowało na wskroś jego osobowość i któremu oddał całe swoje życie, a którego pełni może wreszcie doświadczać – to zdanie wystarczy, bo ludzka nagroda niczym jest w porównaniu z Ojcowską.