Ludzie niezłomni

Mirosław Jarosz

|

Gość Świdnicki 08/2013

publikacja 21.02.2013 00:15

Choć niektórym mogłoby się wydawać, że ich trud był daremny, bo przecież – patrząc po ludzku – przegrali, jest inaczej. Świadcząc życiem, dają dziś swoim dzieciom i wnukom siłę do walki o prawdę, wolność i ojczyznę.

 Bracia Dariusz i Marcin Dembińscy również 1 marca spotkają się pod wałbrzyskim pomnikiem Niepodległości Bracia Dariusz i Marcin Dembińscy również 1 marca spotkają się pod wałbrzyskim pomnikiem Niepodległości
Mirosław Jarosz

Żołnierzy podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, stawiających opór próbie sowietyzacji Polski i podporządkowania jej ZSRR w latach po drugiej wojnie światowej, dziś nazywa się żołnierzami wyklętymi. Przez całe dziesięciolecia NKWD i bezpieka walczyły z konspiracją niepodległościową podstępnymi metodami. Już w 1945 roku utworzono tzw. Centralną Komisję Likwidacyjną AK. Zwrócono się wtedy do AK-owców z apelem o ujawnienie się i skorzystanie z amnestii. Była ona jednak podwójnym oszustwem. Nie dość, że obiecywała „łaskę”, mimo iż żołnierze AK nie popełnili przestępstw przeciwko narodowi, to jeszcze ubecy mieli tajną instrukcję, by ujawniających się akowców po ich ewidencji „internować i odosobnić”. W 1945 roku ujawniło się ok. 50 tys. żołnierzy podziemia. Taktykę tę powtórzono również w amnestii z 1947 roku, ujawniło się wtedy blisko 80 tys. osób. Zebrana w toku przesłuchań wiedza posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcia do osób nadal prowadzących walkę. Wiarołomne obietnice, groźby i tortury bezpieki okazały się główną bronią w walce z dowództwem antykomunistycznego podziemia.

Strach w rodzinach

– W naszej rodzinie niewiele mówiło się o działalności dziadka Mikołaja Dembińskiego – opowiada wnuk Dariusz. – Przede wszystkim to babcia Marianna była przeciwna, ucinając wszelkie rozmowy na ten temat. Na spotkaniach rodzinnych przekazywana jest anegdota, która się z tym wiąże. Któregoś razu babcia zapytała dziadka z wyrzutem, dlaczego, skoro tak bardzo wiele poświęcił dla ojczyzny i walczył za nią, nie należy do ZBOWiD-u i nie ma z tego tytułu żadnych świadczeń. Dziadek w końcu spisał swoje wszystkie zasługi w liście i oznajmił babci, że zamierza go zanieść, gdzie trzeba. Babcia czytając, co było tam napisane, zbladła i krzyknęła: „Boże, przecież cię zabiją”. Podarła kartkę i spaliła. To był sygnał w rodzinie, że dziadek był zaangażowany w coś niezgodnego z komunistycznymi zasadami. Wiele innych historii krążyło o dziadku. Kiedy umarł, miałem zaledwie rok, więc wszystkie opowieści znam jedynie z drugiej ręki. Kiedy zaczynałem dorastać, zacząłem wiązać fakty i coraz więcej rozumieć. Zrozumiałem, dlaczego babcia bała się mówić o działalności dziadka, dlaczego on, mimo że wykształcony na wyższej uczelni w Wiedniu, nigdy nie mógł znaleźć dobrej pracy, dlaczego nasza rodzina w latach 80. nie mogła kupić żadnych materiałów potrzebnych w gospodarstwie rolnym. Tato zaangażował się w budowę ruchu „Solidarność”. Wtedy i ja sam doświadczyłem represji esbeków. Byliśmy straszeni, że spali się nasz dom, że potrąci mnie samochód, albo taty może już nie być. Dzisiaj, kiedy mam już ponad 40 lat, wszystko układa mi się w logiczną całość. Wiem że dziadek i jego koledzy działali w Narodowych Siłach Zbrojnych, za co władze komunistyczne bezwzględnie karały śmiercią.

Pamięć odzyskana

Dopiero 3 lata temu, z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, 1 marca został ustanowiony Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jest to święto państwowe, poświęcone żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Pierwszy dzień marca wybrano nieprzypadkowo. Tego dnia w 1951 roku wykonany został wyrok śmierci na kierownictwie IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. – Czujemy się odpowiedzialni za to, by dawać świadectwo prawdzie – wyjaśnia Dariusz Dembiński. – By poświęcenia naszego dziadka i jego przyjaciół nie poszły na marne. Chcemy, by wartości, które oni wyznawali, przetrwały. Oni nie poszli na kompromis z bolszewikami. Wiedzieli, jakimi metodami oni działają. Mój dziadek walczył z nimi w pierwszej i drugiej wojnie światowej, więc doskonale wiedział, do czego są zdolni. Po wojnie rodziny patriotyczne przez mających władzę były systematycznie niszczone, upadlane. Dzieci z tych rodzin tak samo były traktowane w szkołach. O wielkiej sile narodu świadczy jednak fakt, że na przekór temu my trwamy. A ja staram się przekazać te wartości swoim dzieciom.

Odrodzony patriotyzm

– Jestem wdzięczny ludziom, którzy po tak wielu latach doprowadzili do tego, że możemy głośno mówić o tych, którzy walczyli za ojczyznę – mówi Dębiński. – Nie zgadzam się jednak, by mówić o dziadku i jego towarzyszach walki „wyklęci”. Dlatego postanowiliśmy w tym roku zorganizować obchody ku pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Mój dziadek leży pochowany na uświęconej ziemi. Musimy włączyć się w odkłamywanie historii. Jeżeli ktoś nie rozumie istoty działań tych żołnierzy, będzie nazywał ich wyklętymi. Będzie mówił, że to był ciemnogród, bandyci, terroryści. Zabrniemy wtedy do miejsca, w którym stwierdzimy, że nie należy im się pamięć. Jako wyklętych będziemy się ich wstydzić. 1 marca w Wałbrzychu odbędą się zatem obchody poświęcone Żołnierzom Niezłomnym. Mają w nich wziąć udział wszyscy, którym leży na sercu pamięć osób walczących za ojczyznę również po 1945 r. Swoją obecność zapowiedzieli już Obóz Narodowo Radykalny, Młodzież Wszechpolska, grupa kibicowska „Górnika Wałbrzych”, „Civitas Christiana”. Początek o 18.00 w kościele Świętych Aniołów Stróżów w Wałbrzychu. Wcześniej, już o godz. 17.00 pod pomnikiem Niepodległości przy pl. Kościelnym w Wałbrzychu spotkają się przedstawiciele: Klubu Gazety Polskiej, Akcji Katolickiej, Prawa i Sprawiedliwości, stowarzyszenia "Ludzie Jana Pawła II", Instytutu Jana Pawła II w Wałbrzychu i Solidarności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.