Piotr Klawer. Echo odpowiada

ks. Roman Tomaszczuk

|

Gość Świdnicki 17/2013

publikacja 25.04.2013 00:15

Pomógł tysiącom czarnoskórych niewolników. Teraz siostry klawerianki pomagają ich potomkom.

Piotr Klawer. Echo odpowiada Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

Kto uwierzy, że na świecie kwitnie niewolnictwo? Szacunkowe dane mówią, że 200 mln ludzi jest nadal niewolnikami, w tym 5 mln dzieci. Ale to tylko czubek lodowej góry. Bo nikt nie potrafi zliczyć niewolników seksu, konsumpcjonizmu, długów i pracy.

Wojna o dusze

Właśnie mija 150 lat, odkąd na świat przyszła bł. Maria Teresa Ledóchowska, hrabianka i dama dworu księżnej Toskanii. Kobieta nieprzeciętna, wszechstronnie utalentowana, przed którą świat stał otworem, ale ona wiedziała, że pragnie jeszcze więcej. – Co zrobiła? – pyta s. Anastazja, przełożona domu zakonnego klawerianek w Świdnicy. – Pozwoliła, żeby Bóg robił swoje, a ona przyjmowała Jego wolę. Dlatego hasło „miłość, wolność, równość i sprawiedliwość” postanowiła wcielić w życie. Hasło to głosił kardynał, zwany prymasem Afryki, Karol Lavigerie – człowiek, który walczył o zniesienie niewolnictwa na Czarnym Lądzie.

Poświęcił się temu bez reszty, a w młodej kobiecie z wyższych sfer znalazł sprzymierzeńca. – Na początku niezwykły żar, z jakim Maria Teresa głosiła konieczność zniesienia niewolnictwa, zaskakiwała, a nawet przerażała dworskie przyjaciółki i rodzinę – mówi s. Anastazja. – Niełatwo było znaleźć u Europejczyków zrozumienie dla sprawy. Maria Teresa miała intuicję, jak się wziąć do pracy – dodaje. Swoją walką o dusze zarażała inne kobiety: wrażliwe, współczujące, same doświadczające trudności życia, szybko dające się przekonać, że pomoc anonimowym czarnoskórym ma sens. – Dzisiaj idziemy tą samą ścieżką – zapewnia s. Anastazja i opowiada o świeckich współpracownikach w klaweriańskim dziele. To przede wszystkim kobiety, które mimo codziennych trudności i problemów mają serce dla misji. – Ponieważ są zaprawione w walce o swoje dzieci i wnuki, rozumieją tych, którzy głoszą Ewangelię w krajach misyjnych – dopowiada klawerianka.

Razem, jak zwykle, można więcej

Maria Teresa to najstarsze z dziewięciorga dzieci Polaka i Szwajcarki – Antoniego i Józefiny Salis-Zizers. Hrabia Ledóchowski przekazał swoim potomkom miłość do Boga i ojczyzny. Pobożne wychowanie, wspólna rodzinna modlitwa, wzór samych rodziców w posłuszeństwie i wypełnianiu woli Bożej nie mógł nie wpływać na osobowość dzieci. – Maria Teresa, jak każda młoda dziewczyna z jej klasy społecznej, lubiła elegancję, zabawy, teatr i podróże – mówi s. Krystyna, także ze Świdnicy. – Miała sporo talentów: pisała sztuki teatralne, malowała, grała na instrumentach, nie dziwi zatem jej kariera dworska. Niemniej była pod silnym wrażeniem decyzji swej siostry Julii, która wstąpiła do klasztoru urszulanek w Krakowie, i brata Włodzimierza, który wybrał kapłaństwo w Towarzystwie Jezusowym – dodaje. Kiedy w 1886 r. na dworze w Salzburgu spotkała dwie siostry franciszkanki misjonarki Maryi, ich opowieść o misjach tak mocno poruszyła jej serce, że odtąd nie mogła znaleźć sobie miejsca. – Uznała swoje życie za raczej puste.

Zaczęła więc szukać swojej drogi. Wątłe zdrowie nie pozwalało myśleć o wyjeździe na misje. Ale przeczytane w broszurze, otrzymanej zresztą od protestantki, zdanie kard. Lavigerie, że „chrześcijańskie kobiety Europy skoro mają talent pisarski powinny użyć go na służbę sprawie zniesienia niewolnictwa, bo żadna inna nie jest bardziej święta niż ta właśnie”, wskazało kierunek poszukiwań – opowiada. W listopadzie 1889 r. ukazał się pierwszy numer miesięcznika „Echo z Afryki”. Dwa lata później pracy przy redagowaniu i wydawaniu pisma było tak wiele, że młoda hrabianka musiała opuścić dwór. Podjęła decyzję: odtąd jej życie będzie całkowicie podporządkowane sprawom misji. Potrzebowała także pomocy wielu innych ludzi. Założyła więc Sodalicję św. Piotra Klawera dla Misji Afrykańskich (stowarzyszenie świeckich), która po 8 latach stała się początkiem nowego zgromadzenia zakonnego. A „Echo z Afryki”? Wydawane jest po dziś dzień, w kilku językach i dla, z grubsza, połowy świata. Wśród jego prenumeratorów od lat kleryckich jest bp Adam Bałabuch, a w jego kolegium redakcyjnym jest także s. Krystyna.

Drukować, drukować, drukować!

Kiedy Maria Teresa zaczynała walczyć o wolność dla niewolników, nie miała zamiaru dać im tylko tej wolności, którą daje świat. Dzięki bogatej korespondencji, zarówno ze swymi prenumeratorami, jak i misjonarzami, stała się „skrzynką kontaktową”, w której spotykały się potrzeby ewangelizatorów z potrzebami misyjnych zapaleńców. Bo Maria Teresa wiedziała, że misjonarze muszą mieć zaplecze. Oni, walczący dla Chrystusa o zbawienie na pierwszej linii frontu, w terenie, bez zaopatrzenia są skazani na przegraną. Drukowała, drukowała i jeszcze raz drukowała – nie tylko swoje czasopisma, które zjednywały dla sprawy misji Europejczyków, a potem także Amerykanów. Drukowała też katechizmy, historie biblijne, modlitewniki, żywoty świętych, elementarze i słowniki w językach afrykańskich. – Matka Założycielka doceniała rolę słowa drukowanego, nie dziwi zatem, że w roku 1915 wydano 1 mln 700 tys. książek, broszur i ulotek, rok później o milion więcej, a w 1917 r. prawie 5,5 mln – wylicza s. Krystyna. Dzisiaj, gdy klawerianka sama zaangażowała się w dzieło wydawnicze zgromadzenia, jej troska o jakość publikacji, ich szatę graficzną i merytoryczną jest sposobem na służenie sprawom misji. – Tak sto lat temu, jak i dzisiaj nie chodzi nam tylko o zorganizowanie pieniędzy i ludzi, którzy by karmili, leczyli i edukowali ludy misyjne. Jesteśmy przede wszystkim pomocnikami w głoszeniu im zbawienia. To, co robimy, robimy w imię Chrystusa, a w świecie zdominowanym przez doczesność nasze starania są coraz bardziej potrzebne – zastrzega s. Krystyna. – Dzisiaj wciąż pomagamy misjonarzom, ale widzimy też, że coraz większą troską ewangelizacyjną trzeba otaczać narody dawno ochrzczone, zarówno w Europie, jak i w Ameryce. Siostry nie ukrywają, że zapalanie ludzi do pomocy misjonarzom to ich pomysł na nową ewangelizację. Trudno przecież wspierać rozwijające się Kościoły misyjne, jeśli samemu nie ceni się wiary, a jeśli nawet najpierw jest zwykły odruch serca, to po nim wreszcie musi przyjść także opamiętanie: komu i w czym pomagam?

Chodź i zobacz!

Kiedy Maria Teresa zaczynała swoją pracę na rzecz misji, w Kościele panowało przekonanie, że misje są sprawą hierarchii: papieża i misjonarzy. – Dzisiaj jest trochę lepiej, ale wciąż jest w tym temacie wiele do zrobienia – uśmiecha się s. Magdalena, odpowiedzialna za animację misyjną wśród dzieci i młodzieży. – Właściwie słowa Matki „Zadanie utrzymania wiary w swojej Ojczyźnie jest z pewnością bardzo doniosłe, ale zadanie rozszerzania wiary w krajach rozwijających się jest nie mniej ważne i uchylić się od niego całkowicie nie możemy. To nie byłoby po chrześcijańsku, a tym bardziej po katolicku” są wciąż aktualne – dodaje. Rozumieją to dzieci z kółek misyjnych rozsianych po szkołach i parafiach diecezji. Wiedzą o tym uczestnicy misyjnych warsztatów, rekolekcji i kongresów. Można się o tym przekonać 16 maja w Udaninie, podczas Festiwalu Piosenki Misyjnej i Religijnej. – Czasownik animować oznacza: dać duszę, komunikować życie oraz ducha – wyjaśnia s. Magdalena. – Nasza obecność ma pomóc Kościołowi świdnickiemu nie zamykać się w sobie, ale dzielić się światłem wiary, bo przecież dzielenie się prawdą wiary jest obowiązkiem każdego, kto dar wiary otrzymał. Nikt z nas nie ma prawa ukrywać ani rezerwować tylko dla siebie oryginalności i bogactwa wiary, co w Roku Wiary powinno wybrzmieć jeszcze mocniej – dodaje. W tych dniach klawerianki uroczyście dziękują Bogu za dar życia swej błogosławionej założycielki. – Od 6 lat mieszkamy w Świdnicy, dzisiaj po raz kolejny zapraszamy do siebie, na Ogrodową 3, żeby poświętować, ale także żeby przekonać się, jak wiele można uczynić dla misji, nie ruszając się ze swego miasta, pozostając przy swoich obowiązkach domowych i zawodowych, mając po ludzku niewielkie możliwości. To niezwykła przygoda. Naprawdę! – podsumowuje s. Anastazja.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.