Porzucenie fotela sprzed telewizora – z tym jest największy problem.
Leokadia Klimowicz na najwyższym podium podczas polanickich zawodów Pucharu Polski w nordic walking
Ks. Roman Tomaszczuk /GN
Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że nie ma nic prostszego niż nordic walking. Przecież to takie banalne, wystarczą dwa kijki i do dzieła. Pozory jednak mylą i niestety sporo osób chodzących z kijkami w lasach czy miejskich parkach nie robi tego prawidłowo.
Unia dała
– Ale jestem przekonana, że nie to jest ważne – mówi Leokadia Klimowicz z Polanicy-Zdroju, zwyciężczyni zawodów w nordic walking organizowanych w ramach Pucharu Polski. – Dla mnie najistotniejsze jest, żeby wyjść z domu, żeby ruszyć się sprzed telewizora, żeby nie dać się starości – wyjaśnia. Jej mąż, Jan Klimowicz, nie jest już taki bezkrytyczny co do techniki chodzenia z kijkami. – Pewnie masz racje, trzeba najpierw wyjść, ale potem to się instruktor przydaje, żeby to chodzenie więcej jeszcze dobra przyniosło – precyzuje.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.