100 lat mija 4 października

xrt

publikacja 02.10.2013 22:57

Przez 38 lat tworzył historię Świdnicy - stał się jej częścią; legendą. Prałat Dionizy Baran - w piątek będzie się za niego modlił bp Ignacy Dec. Kto do niego dołączy?

100 lat mija 4 października Lucjan Momot martwi się, że pamięć o prałacie Baranie ginie ks. Roman Tomaszczuk /GN

4 października mija 100 lat od jego narodzin. Zmarł 26 stycznia 1995 r. po przeżyciu w Świdnicy niemalże 38 lat. Dzisiaj pamiętają o nim przede wszystkim historycy i najbliżsi. 

– Swoją książkę biograficzną zadedykowałem ks. Ludwikowi Sosnowskiemu, ponieważ wiem doskonale, jak wspaniałym opiekunem był on dla schorowanego prałata – mówi Lucjan Momot, świdnicki pasjonat historii, który w roku 2008 przypomniał świdniczanom postać nieżyjącego proboszcza z „dużego kościoła”. – Moja książka jest owocem poszukiwań w archiwach, rozmów ze świadkami życia księdza prałata i jego najbliższymi – mówi.

Lektura biografii przekonuje bez najmniejszych wątpliwości, że zmarły proboszcz to postać nietuzinkowa pod każdym względem. Urodził się w Sieniawie nad Sanem, koło Jarosławia. Naukę w tzw. „małym seminarium” odbył we Lwowie, pod okiem swego stryja, ks. Kranowskiego, szkolnego prefekta. Swoje powołanie rozeznawał w Leżajsku, ale do kapłaństwa przygotował się w Łucku. 15 października 1939 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako wikariusz pracował m.in. w ukochanej Sienkiewiczówce, do której trafił w roku 1941. Tutaj też włącza się w konspirację i samoobronę przed nacjonalistami ukraińskimi. W 1943 r. w obawie o życie swoich parafian organizuje ewakuację wsi do Łucka, gdzie zostaje mianowany proboszczem katedry – ostatnim, jak się wkrótce miało okazać.

– W 1945 r., 21 sierpnia, zostaje proboszczem i dziekanem w Brzegu – Lucjan Momot opowiada powojenne losy prałata. – Potem pracował także we Wrocławiu, w Lubaniu Śląskim, w Nowej Soli. Do Świdnicy przyjechał 30 września 1957 r. i zastał tu bardzo przykrą sytuację duszpasterską. Nie ukrywał, że smuci go „słaba frekwencja, nieobecność dzieci, skostnienie duchowe, przerażająca ilość dzieci nieślubnych, małżeństw niekatolickich, wiarołomstwa, chuligaństwa i pijaństwa, brak ministrantów” – wylicza, cytując zapiski z kroniki parafialnej.

Po latach pracy ks. Sosnowskiemu przekazuje kwitnącą wspólnotę, dumę archidiecezji wrocławskiej i wzór stawiany innym duszpasterzom. Wszystko to jest kontynuowane i umacniane przez nowego proboszcza aż do roku 1995, gdy ks. Sosnowski składa urząd i przeprowadza się do Miękini.

– Po tych wszystkich latach wdzięczność mieszkańców miasta jest, moim zdaniem, zbyt powściągliwa – zauważa biograf prałata. – Odwiedzam z małżonką regularnie grób księdza prałata. Z przykrością obserwuję, że nie jest on otoczony troską parafian. To nie jest sytuacja normalna, trzeba pytać, co się stało. Dlaczego tak świetlana postać, jaką był ks. Dionizy Baran, odchodzi w zapomnienie? – pyta dramatycznie.

W setną rocznicę narodzin, 4 października o 18.00, bp Ignacy Dec będzie przewodniczył w katedrze Mszy św. za zmarłego kapłana.