Mamy świętego!

Gość Świdnicki 17/2014

publikacja 24.04.2014 00:00

O początku roku akademickiego 1978/1979, skutkach patronatu i sensie wspominania świętego papieża mówi Wojciech Murdzek, prezydent Świdnicy.

Mamy świętego! ks. Roman Tomaszczuk /GN

Roman Tomaszczuk: Pana najmocniejsze wspomnienie z Janem Pawłem II?

Wojciech Murdzek: Tych wspomnień jest oczywiście dużo, ale niemal jak dziś pamiętam ogłoszenie wyniku konklawe. Były to pierwsze dni nowego roku akademickiego 1978/1979. W akademiku Politechniki Wrocławskiej siedzieliśmy nad jakimiś książkami i w pewnym momencie do pokoju wszedł jeden z naszych kolegów, widać było, że był bardzo podekscytowany. Zapytał: „Czy już wiecie?”. Nie bardzo wiedzieliśmy, co ma na myśli. Niczego ważnego nie oczekiwaliśmy w naszym życiu studenckim. Nagle kolega uśmiechnął się i z radością w głosie wykrzyknął: „Mamy papieża, Polaka! Karol Wojtyła!”. Na chwilę nastała cisza, wszystkich nas jakby zamurowało. Za chwilę jednak padliśmy sobie w objęcia i ten wieczór był już tylko niekończącą się eksplozją ogromnej radości, mnóstwa pytań, włączonych głośno radioodbiorników, szukania dobrze działającego telewizora. Pamiętam, że natychmiast chciałem podzielić się tą radosną wiadomością z rodzicami, zjechałem windą, aby zadzwonić z automatu telefonicznego przy portierni. Przy telefonie była jednak już spora kolejka, każdy z tym samym celem: dzielić się tą niesamowitą wiadomością i cieszyć z najbliższymi. Pamiętam również kilkanaście sekund bez słów, ze strony papieża, gdy na placu św. Piotra osobiście dziękowałem za decyzję o utworzeniu diecezji świdnickiej. To taki nieopisany przekaz i wyjątkowe przeżycie, znaczące więcej niż słowa.

Papieskie słowa, które Pana zmieniły – są takie?

Nie ma jednych konkretnych słów czy zdań czy też sformułowań. Każde były na dany temat, w konkretnej sprawie. Każde ważne. Wystarczyło je usłyszeć i znaleźć ich miejsce w mojej historii i w moim życiu. Z tymi słowami też jest tak, że słyszane po raz kolejny mogą mieć już inne znaczenie, do czegoś nowego się odnosić, natomiast za każdym razem są istotne. Po latach widać, że dar Ducha Świętego i fakt, że Polak Karol Wojtyła został papieżem, odmienił oblicze Polski, ożywił i odnowił Kościół, a w moim życiu wpisał się na trwałe i w rozum, i w serce.

A św. Jan Paweł II jako gospodarz miasta? Czuje Pan opiekę patrona?

Na pewno tak. Ja przynajmniej staram się o tym pamiętać, a spraw, które można powierzyć jego wstawiennictwu jest naprawdę dużo. Problem w tym, że ludzie zazwyczaj oczekują rzeczy namacalnych, dosłownych, to dzięki temu, a to dzięki tamtemu... A kwestia opieki to przemiana serc ludzkich, lepsze zachowanie w relacjach między nami – mieszkańcami.

Jak ocenia Pan nasze świdnickie zaangażowanie w troskę o spuściznę nowego świętego? Generalnie tłumów brak zarówno na Dniach Papieskich, jak i przy fundacji pomnika…

Ja patrzę na to z innej strony. Dobrze, że są osoby, którym się chce i je widać. Sam zaś bardziej cenię zaangażowanie i osobistą odpowiedzialność każdego z mieszkańców w relacjach z papieżem Polakiem i jego nauką, a później wszystko inne z tego wynika. Ufam, że takich osób będzie coraz więcej.

Jeśli modli się Pan za przyczyną papieża, o co Pan prosi? W jakich sprawach jest on dla Pana „specjalistą”?

To na tyle osobiste pytanie, że odpowiedź zachowam dla siebie. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.