Pan Bóg lubi posługiwać się ludźmi. Posyła ich, by zwiastowali Jego wolę i towarzyszyli tym, którzy mają misję.
Gniewomir Flis jako ceremoniarz podczas rekolekcji ewangelizacyjnych
Ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość
Kandydat na księdza musi być z porządnego domu: modlitwa małżeńska, modlitwa rodzinna, modlitwa przed posiłkiem, rodzice aktywiści parafialni, rodzeństwo w scholi, ale i on sam porządny musi być: grzeczny, miły sympatyczny, uczynny, pracowity, pobożny, ministrant z powołaniem od zawsze… Stop! – takiego dzisiaj ze świecą szukać. Co więcej, o takich zawsze było trudno w szeregach powołanych do kapłaństwa.
Babcie są za
– Z Radka (lat 20) może jeszcze coś będzie, rokuje nadzieję – uśmiecha się Gniewomir Flis (lat 22). – Ale Bartek (lat 25) to raczej idzie szlakiem rodziców. No a z Aleksa (lat 3) to jeszcze nie wiadomo, co będzie. Piotr i Małgorzata kochają swoich synów miłością mądrą, ale jakoś pomijającą aspekt duchowy. Sami powściągliwi co do Kościoła, nie narzucają się Bogu i nie proponują Go specjalnie swoim dzieciom.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.