Histeria: odchodzi ksiądz!

ks. Roman Tomaszczuk

Trzy lata neoprezbiter, pięć lat starsi wikarzy - taka jest kadencja księdza w parafii diecezji świdnickiej. Gdy upływa wyznaczony czas, dla niektórych zaczyna się Apokalipsa. Dosłownie.

Histeria: odchodzi ksiądz!

Wczoraj ogłoszono dekrety kierujące neoprezbiterów do ich pierwszych parafii. Od wczoraj podnosi się lament: Czemu zabieracie nam naszego wspaniałego księdza. Pierwsze zmiany ogłoszone, więc wiadomo, że pociągną za sobą kolejne. Skoro jeden przychodzi, ten który jest, musi zrobić mu miejsce. 

Parafianie, którzy bliżej związali się z duszpasterzem, wpadają w przygnębienie: Jak teraz będziemy wierzyć, bez naszego kochanego, ulubionego, najwspanialszego, niepowtarzalnego, rozmodlonego, radosnego... Iksińskiego. Dobre pytanie!

Może, gdy przyjdzie mniej kochany, mało sympatyczny, przeciętny, przewidywalny, powściągliwy mruk, może wtedy zacznie się oczyszczanie. Wiary. Zacznie się Apokalipsa - czas próby, który pozwoli oddzielić ziarno od plew, który będzie niczym ogień dla złota - czasem wzrastania w miłości - bezinteresownej. 

I jeszcze jedno: Czemu zabierają wam tego ukochanego? – Bo on, jak i wszyscy pozostali księża, był święcony dla Kościoła, a nie dla jednej konkretnej parafii – odpowiedział ks. Marcin Gęsikowski. Nic dodać nic ująć!