Odbudują co trąba zabrała

Mirosław Jarosz

publikacja 16.08.2015 23:07

W wyniku trąby powietrznej, jaka 8 lipca przeszła nad gminą Międzylesie, w kościele p.w. Wniebowzięcia NMP w Nowej Wsi zerwany i uszkodzony został dach na powierzchni ok. 300 m2. Tradycyjny festyn jaki od lat towarzyszy tamtejszym uroczystościom odpustowym odbył się więc pod hasłem "Uratujmy, co zniszczyła trąba powietrzna...".

Odbudują co trąba zabrała Od 5 lat gościem festynu jest bp Ignacy Dec, który z wielkim uznaniem wypowiada się o organizatorach tego wydarzenia

Uroczystości rozpoczęły się 15 sierpnia o godz. 11, Mszą św. której przewodniczył bp Ignacy Dec. Po niej na placu obok świątyni rozpoczął się XXIII Parafialny Festyn Odpustowy. Jak zawsze towarzyszył mu niepowtarzalny klimat, wyjątkowe atrakcje, smaczne domowe potrawy i konkursy ze wspaniałymi nagrodami przy śpiewno-tanecznej biesiadzie prowadzonej przez zespół Równica z Ustronia Ślaskiego oraz wodzireja Marka Biesiadnego z Górnego Śląska.

Choć dziś w Nowej Wsi należącej do parafii w Domaszkowie mieszka zaledwie kilkadziesiąt osób, stoi w niej drugi co do wielkości kościół w całej Kotlinie Kłodzkiej, a jedyny tak okazały położony poza obrębem miasta.

Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Nowej Wsi poświęcono 15 sierpnia 1751 r. Jego fundator hrabia von Althann zamierzał osadzić tu zakon pijarów sprowadzonych z Pragi. Jednak klasztoru już nie wzniósł z braku środków. Samą świątynię wykańczano i wyposażano aż do początku XIX wieku. Wnętrze kościoła olśniewa bogactwem i przepychem form. Są tu elementy zarówno baroku jak i późniejszego stylu rokoko: ołtarz główny, cztery ołtarze boczne, polichromowana drewniana ambona z postaciami czterech Ewangelistów, duży zespół barokowych i rokokowych polichromowanych rzeźb, bogato zdobione konfesjonały, a nawet rzeźbione ławki.

Kiedy w 1988 r. ks. Jan Maciołek został proboszczem w Domaszkowie, nowowiejski kościół był w opłakanym stanie. Zarówno wnętrze, mury, jak i dach świątyni domagały się kapitalnego remontu. Niezbyt liczna wspólnota parafialna nie miała szans udźwignąć odpowiedzialności finansowej za tak rozległe prace renowacyjne. Młody wówczas proboszcz uruchomił więc swoje rozliczne kontakty, m.in. ze Świdnicy i Wrocławia, gdzie był wikariuszem parafialnym i zaprosił innych do pomocy w ratowaniu kościoła. W ten oto sposób narodził się festyn, który ma najdłuższą historię wśród podobnych inicjatyw na Dolnym Śląsku. W tym roku odbył się on po raz 23. Dotychczas bardzo wiele elementów już odremontowano. Jednak w tak wielkiej świątyni zawsze jest coś do zrobienia.

- Na ten rok mieliśmy zaplanowaną renowację 2 kolejnych stacji, bardzo zniszczonej Drogi Krzyżowej - mówi ks. Jan Maciołek. - To zostało już zrobione, jednak ze względu na bardzo wysokie temperatury nie udało nam się ich przywieźć z pracowni konserwatorskiej w Krakowie. Chcieliśmy też kontynuować remont organów. Jednak tu trąba powietrzna pokrzyżowała nam plany. Została zerwana blacha z dachu pomiędzy wieżami, a deszcz zalał strop nad organami i niektóre piszczałki w organach. Niektóre są obecnie wyłączone z użytkowania więc nawet trudno nam ocenić na ile zostały zniszczone. Szczęśliwie się złożyło, że akurat mieliśmy na miejscu ekipę alpinistyczną, która kończyła akurat konserwację dachu plebani, więc niezwłocznie zabezpieczyliśmy dach na kościele. Wykorzystano część zniszczonej blachy, a resztę prowizorycznie pokryto papą. Mam nadzieję, że jeszcze przed zimą uda się to naprawić.

Proboszcz z wielkim uznaniem mówi zarówno o licznych darczyńcach jak i parafianach którzy od lat przygotowują festyn. Dzięki pierwszym, goście festynu zawsze mogą liczyć na wspaniałe nagrody. W tym roku były m.in. drogie rowery i kilka kosiarek. Dzięki tym drugim wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły przedsięwzięcia przygotowane są z wielką precyzją i zaangażowaniem.

Jeżeli ktoś chciałby wspomóc odbudowę zniszczonej połaci dachowej proszony jest o wpłaty na konto Parafii Rzymskokatolickiej p.w. św. Mikołaja w Domaszkowie, z dopiskiem "odbudowa dachu". Numer konta znajduje się tutaj.