Siedem parafii wyróżnionych

xrt

publikacja 21.05.2016 12:45

Zdaniem biskupa to najlepsze miejsca dla młodych kapłanów.

Siedem parafii wyróżnionych   Nowi kapłani w diecezji świdnickiej. Od lewej: ks. Krzysztof Augustyn, ks. Mateusz Kulig, ks. Jan Bałchan, ks. Wojciech Sznajder, ks. Kamil Osiecki i ks. Damian Kowalski. ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość Oto do jakich parafii bp Ignacy Dec posłał neoprezbiterów (po raz pierwszy w historii diecezji, informacja o tym została podana na zakończenie Mszy św. podczas której udzielone zostały święcenia):

  • ks. Krzysztof Augustyn będzie wikariuszem w parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie,
  • ks. Jan Bałchan w parafii pw. Chrystusa Króla w Dzierżoniowie,
  • ks. Damian Kowalski w parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Polanicy-Zdroju, 
  • ks. Mateusz Kulig w parafii pw. Podwyższenia Krzyża w Wałbrzychu, 
  • ks. Kamil Osiecki w parafii pw. Królowej Różańca św. w Dzierżoniowie, 
  • ks. Wojciech Sznajder w parafii pw. św. Barbary w Wałbrzychu. 

A my zapytaliśmy ich o wzory kapłańskiego życia:

Ks. Krzysztof Kralka SAC jest wzorem dla ks. Krzysztofa Augustyna. Czemu? – Bo kiedy byłem na trzecim roku, ks. Krzysztof gościł w naszym seminarium, wtedy nie wiedziałem, że nasze drogi jeszcze się spotkają. Pamiętam, że zafascynował mnie sposób głoszenia i wielka moc Boża, która ujawniała się przez posługę ks. Kralki. Dwa lata później pojechałem na kurs „Paweł” organizowany przez Pallotyńską Szkołę Nowej Ewangelizacji, której dyrektorem jest ks. Krzysztof. Tam poświęcał mi on bardzo dużo czasu na indywidualne rozmowy, co było dla mnie bardzo ważne. Potem były kolejne kursy ewangelizacyjne. Jest wielu kapłanów, którzy wspaniale głoszą słowo Boże, posługują charyzmatami, ale u księdza Kralki niesamowite dla mnie są dwie rzeczy, które już tak powszechne nie są. Po pierwsze wizja ewangelizacji – w posłudze ks. Krzysztofa nie ma nic przypadkowego, wszystko ma swój konkretny cel, a formacja ludzi we wspólnocie rozplanowana jest na wiele lat. Po drugie współpraca ze świeckimi – razem z ks. Kralką posługują setki świeckich prowadzących kursy, animujących wspólnoty – co bardzo mocno przekłada się na owocność głoszonej Ewangelii. Ks. Krzysztof jest dla mnie wzorem  z jednej strony całkowitego poddania się Bogu, a z drugiej właściwego wykorzystywania darów i talentów otrzymanych od Boga.

Ks. Edward Szajda to wzór dla ks. Jana Bałchana. – Bo to dobry człowiek (i tu można by skończyć), ale skoro trzeba jeszcze trochę, to: potrafi być wymagający a zarazem wyrozumiały. Interesuje się sportem (w każdej postaci) i doskonale potrafi pogodzić priorytety kapłańskie z zainteresowaniami. Można z nim porozmawiać jak z kolegą. Ma świetny kontakt zarówno z dziećmi jak i z ludźmi starszymi. Potrafi słuchać, doradzić, pomóc w sytuacji trudnej. Ma poczucie humoru i potrafi budować wspólnotę kapłańską na parafii. Przyciąga do siebie swoją dobrocią i ciepłem.

ks. Marcin Zawada jest wzorem dla ks. Marcina Banaczyka. – To mój serdeczny przyjaciel, którego poznałem na pierwszym roku w seminarium. Wzór dlatego, że to kapłan zupełnie normalny, bliski ludziom, którym służy. Mądry życiowo i mądrość tę wcielający w życie. To człowiek, który w pełni oddaje się duszpasterstwu, zawsze coś organizuje, nie usiedzi dłuższej chwili w jednym miejscu. To, co mi się jeszcze szczególnie podoba w jego kapłaństwie to fakt, że potrafi zjednywać sobie świeckich ludzi i włączać ich w pracę dla Kościoła. Podziwiam go także za to, że mimo wielu trudności, jakie napotyka, czy zmęczenia, zawsze mu chce mu się służyć. Potrafi też dzielić się tym co ma.

Ks. Stanisław Kulig jest wzorem dla ks. Mateusza Kuliga. – To mój wujek. Jest księdzem, którego znam najdłużej i miałem okazję go obserwować od bardzo dawna. Zawsze podziwiałem go za wytrwałość w dążeniu do celu, wierność wobec Boga i uczciwość wobec ludzi. Te cechy pozwalają mu dokonywać wielkich rzeczy, choć nie zawsze są one widoczne. Udowadniał to niejednokrotnie, a w sposób szczególny w ciągu ostatnich 12 lat, kiedy objął parafię w Zachowicach (archidiecezja wrocławska), gdzie odremontował nie tylko dwa kościoły murowane, ale przede wszystkim kościół ludzkich serc. To podziwiam u księży, wśród których jest mój wujek, że potrafią nie tylko być świetnymi zarządcami, ale także duszpasterzami. Ks. Stanisław jest dla ludzi i każdy może do niego przyjść.

Ks. Krzysztof Cebula jest wzorem dla ks. Kamila Osieckiego. – To mój śp. proboszcz a przy tym jakby ojciec. Ksiądz który był z ludźmi. Potrafił rozmawiać z każdym kto potrzebował rozmowy. Był prostym i bardzo pokornym księdzem, który zawsze miał dla mnie czas, dużo się modlił, pobożnie odprawiał liturgię. Był pracowity i potrafił odwiesić sutannę na wieszak i iść pracować do ogrodu. Nie widziałem go narzekającego, choć wiem że nie zawsze było mu łatwo. Szczególnie ceniłem u niego taką bezpośredniość i zdolność do rozmowy z dziećmi. Kazania dla dzieci i wyjazdy na kolonie to były fantastyczne chwile zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci.

Ks. Jan Gargasewicz i ks. Krzysztof Ambrożej – gdyby ich połączyć w jednego człowieka, wtedy byłby on wzorem kapłana dla ks. Wojciecha Sznajdera. Czemu tak? – Ideałów nie ma, a przynajmniej się z takim nie spotkałem. Żeby łączyć jak najmniej księży ze sobą, to wzór byłby mniej więcej połączeniem mojego byłego proboszcza i proboszcza parafii praktyk. Pierwszy, bo nie boi się pracy i umie innych do niej zachęcić; ma zdolności organizacyjne, nikomu nie odmawia. Drugi – bo jest po prostu dobrym człowiekiem, takim, jakiego trudno dzisiaj znaleźć. Jeden i drugi ma swoje wady, bo… ideałów nie ma, jak już zaznaczyłem na początku.

Ks. Mirosław Kiwka jest wzorem dla ks. Damiana Kowalskiego. – To kapłan archidiecezji wrocławskiej, wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Księdza Mirosława poznałem podczas moich studiów teologicznych we Wrocławiu. Od pierwszego spotkania dało się zauważyć, że jest bardzo dobrym człowiekiem, kapłanem godnym naśladowania. Mimo choroby i cierpienia ukazuje jak żyć i wierzyć Panu Bogu, jak zawierzyć siebie Matce Najświętszej. Ksiądz Mirosław pomimo swoich obowiązków i trwającego leczenia potrafi znaleźć czas na spotkanie i rozmowę z drugim człowiekiem i wspierać go swoją modlitwą.