Idę sobie, a tu biust

ks. Roman Tomaszczuk

Wszyscy mamy to za sobą, połowa wie lepiej od reszty o co chodzi - zdrowe, naturalne, ekologiczne - skąd więc opory?

Idę sobie, a tu biust

Kiedy w Sejmie za moment zostanie złożony obywatelski projekt zakazu aborcji w Polsce, można, idąc śladem życia, przypomnieć sobie o tym, że ono nie tylko musi przyjść na świat, ale potrzebuje warunków do życia. 

I tu włączają się wszyscy dyżurni eksperci i zaczynają straszyć: ile to kosztuje (mercedesy całe), jakie to niebezpieczne (najpierw wysysa życie, cukrzycą grozi, cellulitem, a potem może nawet zamordować - w końcu poprawczaki pękają w szwach), ile się ryzykuje (święty spokój, wakacje, rozwój zawodowy). 

Dlatego szanuję rząd Beaty Szydło, za pomysł, żeby dać poważny sygnał, że dzieci to radość rodziców i wszystkich pozostałych - słowem skarb narodowy. 

Szanuję też pomysł na mniejsza skalę, Teresy Mazurek, Wójt Gminy Świdnica, która osobiście rodzicom każdego noworodka w gminie wręcza pakiet powitalny, bo dzieci to także skarb lokalny. 

Bardzo dobrym pomysłem był tegoroczny świdnicki Marsz dla Życia i Rodziny, który propagował instytucje i środki po jakie można sięgnąć, gdy urodzenie dziecka i wychowanie go wydaje się ponad siły. 

I jeszcze jedna radość. Idę sobie rynkiem biskupiego miasta, a tu piękna pani uśmiecha się do mnie z plakatu. Nie jest tylko kobietą. Jest matką. Mało tego, matką karmiącą, jak Matka Boska z obrazka, który odkąd tylko pamiętam wisiał najpierw w domu mojego dziadka, a potem w moim rodzinnym. 

To wystawa "Matki karmiące", która promuje ideę naturalnego karmienia dzieci - także w miejscach publicznych. Na fotosach kilkanaście matek z ssącymi dziećmi i racje, dla których jest to piękne, zdrowe i wartościowe.

Racje, z którymi nikt rozsądny nie będzie dyskutował. Choć kto wie, może ci od mercedesów, cellulitu i rozwoju zawodowego znowu się uprą, że to groźne...