Siedem znaków obecności

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 05.02.2018 14:43

Niektórzy z nich mają po kilkaset znajomych na Facebooku, konta na Snapchacie, Instagramie i innych portalach społecznościowych. Tu dowiedzieli się, że mimo tego mogą być samotni.

Przez trzy dni w seminarium żyli jak klerycy. W ich planie znalazł się czas na modlitwę, konferencje, ale i rekreację. Przez trzy dni w seminarium żyli jak klerycy. W ich planie znalazł się czas na modlitwę, konferencje, ale i rekreację.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Na rekolekcje do świdnickiego seminarium przyjechało 65 młodych chłopaków. – Pewnie byłoby więcej chętnych, ale chyba nie jesteśmy w stanie ich pomieścić. Uczestnicy zajęli wszystkie wolne pokoje. To naprawdę dla nas ogromna radość, że są młodzi, którzy chcą tutaj przyjechać – cieszy się ks. Piotr Gołuch, odpowiedzialny w WSD za powołania.

Wśród przyjezdnych są uczestnicy diecezjalnego kursu dla ceremoniarzy, zachęceni przez swoich księży lektorzy, ale i tacy, którzy na co dzień nie stoją przy ołtarzu. Adam Cisek został zaproszony tutaj przez jednego z kleryków, żeby zobaczyć jak wygląda życie przyszłego księdza, ale i żeby pogłębić znajomość z Chrystusem, lepiej go poznać. Na co dzień jest lektorem w parafii katedralnej i wiara jest dla niego ważna. – Po co tu przyjechałem? W zasadzie to dobre pytanie. Jestem studentem i w codziennej bieganinie po Wrocławiu rzadko mam czas, żeby się na chwilę zatrzymać. A tu mogę się zastanowić się nie tyle nad swoim powołaniem, co nad sposobem jego realizacji – mówi Mateusz.

Przez trzy dni od 2 do 4 lutego niczym św. Tomasz biorący udział w rekolekcjach „Pan mój i Bóg mój” mogli namacalnie dotknąć obecności Jezusa w sakramentach. Nie tylko dowiedzieć się o ich znaczeniu i skutkach, ale i usłyszeć świadectwa samych kleryków, którzy mimo różnych dróg, przed laty trafili na wspólną, którą jest sam Chrystus.

- Te rekolekcje były niesamowite. Widać było zaangażowanie kleryków, a ich entuzjazm przyciągał do udziału w warsztatach, które prowadzili. Najlepsza chyba była grupa teatralna. Ich prezentacja na wszystkich zrobiła niesamowite wrażenie. Ja byłem w muzycznej grupie i grałem na Mszy z biskupem na gitarze. Bardzo mi się podobało - opowiada Miłosz, uczestnik.