Został z nimi nawet po śmierci

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

|

GOSC.PL

publikacja 27.08.2018 19:03

Z woli zmarłego ks. Mariana Lewickiego jego ciało zostało pochowane w czeskich Policach nad Metują. Tłumy obecne na pogrzebie to owoc jego pracy i pogody ducha.

Został z nimi nawet po śmierci Ksiądz Marian zawsze był pogodny i uśmiechnięty i takim go zapamiętają jego bliscy ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

W sobotę 25 sierpnia w kościele Wniebowzięcia NMP pożegnano ks. Mariana Lewickiego. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył biskup diecezji hradeckiej Jan Vokal, który modlił się w asyście ponad 100 kapłanów i obecności prawie 2 tys. wiernych. Słowa pożegnania przesłali też biskupi: abp Józef Kupny (archidiecezja wrocławska), bp Marek Mendyk (biskup pomocniczy diecezji legnickiej) i bp Ignacy Dec.

"Mam trzy powody, które skłaniają mnie do tego pożegnalnego słowa. Pierwszy to miejsce pochodzenia, parafii rodzinnej ks. Mariana, którą jest parafia pw. św. Józefa Robotnika w Wałbrzychu, która należy dzisiaj do diecezji świdnickiej. Drugi tytuł - to fakt, iż byłem jednym z wykładowców kleryka Mariana w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu i egzaminowałem Go z wykładu z antropologii filozoficznej w czerwcu 1978 r., a więc przed czterdziestu laty. I trzeci tytuł -  to liczne kontakty z ks. Marianem, który, jako nasz sąsiad z południa, z bratniej diecezji Hradec Kralove, chętnie przyjeżdżał na nasze uroczystości diecezjalne; brał czynny udział w Polsko-Czeskich Dniach Kultury Chrześcijańskiej. Zapamiętałem go jako księdza bardzo pogodnego, życzliwego, mądrego, uczynnego, zatroskanego  o życie religijne swoich parafian” - pisał bp Ignacy. Jego słowa zostały przetłumaczone na język czeski i odczytane przez ks. Romualda Brudnowskiego z Kudowy-Zdroju Czermnej.

Dzień wcześniej, 24 sierpnia, zmarłego kapłana żegnano w parafii pw. św. Józefa Robotnika w Wałbrzychu, gdzie wzrastało jego powołanie. Urodzony tu 15 sierpnia 1957 r. Marian Lewicki, po ukończeniu w 1976 r. III LO w Wałbrzychu, wstąpił do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. - Pamiętam go jeszcze jako młodzieńca, którego uczyłem w szkole. Był gorliwym uczniem zarówno w liceum, jak i później w seminarium - wspominał na piątkowym spotkaniu ks. Jan Pryszczewski, dawny proboszcz parafii.

Święcenia prezbiteratu przyjął w katedrze wrocławskiej 22 maja 1982 r. Jako wikariusz pracował w parafiach w Łozinie i we Wrocławiu. - Od początku ciągnęło go do Czech, bo pracowała tam jego mama, więc kiedy w 1989 r. kard. Henryk Gulbinowicz zgodził się, by podjął pracę na terenie Czech w diecezji hradeckiej, wówczas ks. Marian ucieszył się - mówił ks. Pryszczewski.

Pracując w parafiach w pobliżu granicy z Polską, zachował żywe kontakty z księżmi i parafiami z Polski. - Często tu do nas przyjeżdżał przy okazji odpustów i innych świąt. Przywoził też swoich kolegów czy parafian z Czech. Na miejscu też solidnie pracował. Bardzo szybko został nie tylko proboszczem, ale i dziekanem. Ojciec święty odznaczył go również tytułem prałata w podzięce za zasługi - opowiadał emerytowany wałbrzyski proboszcz. Warto dodać, że również w rodzimej diecezji legnickiej za zasługi dla maryjnego sanktuarium w Krzeszowie został 31 sierpnia 2013 r. włączony do Kapituły Krzeszowskiej.

Wierni z parafii pw. św. Józefa Robotnika w Wałbrzychu również wspominali swoje spotkania z ks. Lewickim. - Do dziś pamiętam jego uśmiech na placu przykościelnym, gdy w czasie festynu zachęcał do częstowania się gulaszem czy bigosem. W jego oczach, w jego uśmiechu, ale i w jego sposobie bycia widzieliśmy autentyzm rozmiłowania w Bogu i oddania się człowiekowi - mówił Mieczysław Łapicz, jeden z mieszkańców Wałbrzycha. Jego pozytywne nastawienie do życia podkreślali również pozostali zabierający głos, zaznaczając, że nie zabrakło mu jej nawet w ostatnim czasie, gdy zmagał się z ciężką chorobą. Odszedł do wieczności 17 sierpnia 2018 r. Został pochowany w grobowcu, gdzie spoczywają poprzedni proboszczowie.

Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci   Został z nimi nawet po śmierci