Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • SK2020
    03.03.2020 22:08
    Mój nieżyjący już wujek Heniek był Niemcem (jego niemieckie imię to Horst), który jako dziecko (urodził się w 1934 r. w Głogowie, który był wtedy w granicach III Rzeszy Niemieckiej) w czasie wojny przebywał w Strzegomiu, w tym także w 1945 roku, także po pierwszym zdobyciu Strzegomia przez Armię Czerwoną, czyli wtedy kiedy przez czerwonoarmistów został zabity ksiądz Leopold Klehr. Paradoks polega na tym, że według opowieści mojego wujka, ksiądz Leopold Klehr w swoich kazaniach miał opowiadać się zdecydowanie przeciwko równie ateistycznemu jak komunizm nazizmowi, brać w obronę robotników przymusowych i więźniów obozu koncentracyjnego Gross Rosen (w tym tych pochodzących z terenu ZSRR), domagał się dobrego ich traktowania przez Niemców, a został zabity przez czerwonoarmistów pochodzących z teremu ZSRR, czyli przez rodaków tych ludzi, których także bronił w swoich kazaniach przed Niemcami (głównie nazistami, ale nie tylko, bo też zwykli Niemcy potrafili pastwić się nad robotnikami przymusowymi i pracownikami pochodzącymi z pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross Rosen w Rogoźnicy). W czasie II Wojny Światowej Niemcy też i to pierwsi mordowali bezbronnych ludzi (kobiety, dzieci, starców), rabowali, palili, gwałcili kobiety na terenie ZSRR, więc podobnie odrażające działania czerwonoarmistów po zdobyciu Strzegomia można uznać za ich odwet na Niemcach. Według opowieści mojego wujka ksiądz Leopold Klehr miał zostać zmuszony przez czerwonoarmistów do wejścia wraz z nimi na szczyt pobliskiej Góry Krzyżowej. Tam czerwonoarmiści mieli dostawić drabinę do stającego na szczycie Góry Krzyżowej krzyża z figurą Jezusa Chrystusa. Chcieli zmusić księdza Leopolda Klehra, żeby wszedł na tą drabinę i pluł na figurę Jezusa Chrystusa. Ksiądz Leopold Klehr zdecydowanie odmówił. Wtedy czerwonoarmiści mieli sami wchodzić po tej drabinie i pluć na figurę Jezusa Chrystusa na oczach księdza Leopolda Klehra, a następnie jeden z czerwonoarmistów serią z pepeszy miał przeciąć tą figurę Jezusa Chrystusa na pół. Dolną jej część czerwonoarmiści mieli od razu wziąć ze sobą, a górną (ponieważ nie mogli jej zdjąć) mieli zostawić na krzyżu. Następnie mieli księdza Leopolda Klehra sprowadzić ze sobą po granitowych schodach w dół i zabić w miejscu i w sposób opisany w artykule. Całą tą sytuację miały widzieć niemieckie dzieci ukryte w zaroślach na zboczu lub u podnóża Góry Krzyżowej. Nie wiem czy ta opowieść, którą opowiedziała mi moja nieżyjąca już ciotka (Polka przesiedlona w 1946 roku do Strzegomia z okolic Lwowa) na podstawie tego, co opowiadał jej ten też już nieżyjący mój wujek Niemiec, jest prawdziwa, czy może została wymyślona przez Niemców, aby podkreślić dramatyzm śmierci księdza Leopolda Klehra i budować jego legendę. Od nikogo więcej takiej opowieści na temat okoliczności śmierci księdza Leopolda Klehra nie słyszałem. Faktem na pewno jest to, że katolicki ksiądz, który przed ateistami -
    niemieckimi nazistami bronił także ludzi pochodzących z terenu ZSRR, zginął z rąk ich rodaków ateistów - sowieckich komunistów służących w Armii Czerwonej.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy