Nowy numer 13/2024 Archiwum

Miłość przyszła i została, na zawsze

Od 70 lat żyją ze sobą. Co o nich myślą córki - Teresa Szajewska i Grażyna Przygodzka?

W 1945 wyruszyła w drogę, ze swojej Krzywej Wsi na Rzeszowszczyźnie. - Trzy dni jechałam - a teraz w pięć godzin samochodem można pokonać tę trasę - mówi Genowefa Kiełb, która niedawno świętowała ze swoim mężem, Janem, 70. rocznicę małżeństwa. W bydlęcym wagonie, w smrodzie, zaduchu i z duszą na ramieniu, bo pierwszy raz w wielki świat się wybrała. - Siedziałam ja w tym wagonie trzy doby i myślałam, że głupia ze mnie dziewczyna - przyznaje.

Ostatnie 16 km z Jawora do Wolbromka szła na piechotę. - Nie powiedziałaś jeszcze, że do mnie szłaś - wtrąca Jan. - Tak szłam, bo wieści przyszły, że można się tu osiedlać. Ludzi po wojnie brakowało, a nas w domu na ojcowiźnie nie brakowało, więc Janek przyjechał, bo gospodarstwa dawali. I wymyślił, że nie dokwaterują mu nikogo, jak ściągnie mnie do siebie. Przyjechałam ja, bo ten pociąg mi się podobał. No i zostałam. Ale miłości nie było, przez całe pół roku. Potem przyszła. Do Janka mojego - podkreśla.

Dzisiaj w Wolbromku są już jedynymi mieszkańcami, którzy znają wieś z czasów, gdy Polacy mieszkali z Niemcami pod jednym dachem. W tutejszym kościele świętowali jubileusz małżeństwa razem z bp. Ignacym Decem. Ich przykład porusza wszystkich, którzy mają radość spotkać państwa Kiełbów na swojej drodze. 

- To było bardzo proste i skromne życie. Ciężka praca, ale i wzajemny szacunek i przywiązanie. Gesty życzliwości i szukanie zgody. Małżeństwo wymaga wiele pokory i gotowości do przebaczania. Zawsze. Tak jak uczy pan Jezus. Taka jest miłość. Każda. To bardzo zwyczajni ludzie, zwyczajni rodzice, i tak na starość okazali się niezwyczajnymi świadkami wierności. Bardzo to ładne - komentuje Teresa Szajewska, starsza córka jubilatów.

Młodsza, Grażyna Przygodzka dopowiada: - Nie oszczędziło ich żadne doświadczenie: bieda, wojna, śmierć dzieci, ciężka praca, własne choroby - może dlatego cenią sobie siebie i swoją bliskość. Nam jest dobrze, młodym jeszcze lepiej, może dlatego im tak łatwo porzucić, odejść, zadać cierpienie? Wiem jednak, że przykład rodziców to dzisiaj prawdziwy brylant i wyzwanie rzucone młodszym. Błogosławione wyzwanie i dowód, że można kochać całe życie.

Historię miłości Genowefy i Jana Kiełbów opisaliśmy w najnowszym wydaniu świdnickiego "Gościa Niedzielnego". 

Miłość przyszła i została, na zawsze   Teresa Szajewska ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość Miłość przyszła i została, na zawsze   Grażyna Przygodzka ks. Roman Tomaszczuk /Foto Gość

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy