Księża na kolanach, u kratek konfesjonału, słuchający z pokorą mądrzejszych i bardziej doświadczonych od nich samych – tego nie widać na pierwszych stronach gazet.
Codzienna lektura prasówki przygotowanej przez KAI jest dla księdza dosyć trudnym doświadczeniem. Przekonuje się bowiem, że Goebbelsowska zasada: "kłamcie, kłamcie, zawsze coś z tego zostanie" z powodzeniem jest stosowana wobec Kościoła katolickiego także dzisiaj. Są dzienniki i tygodniki, które żerują na słabościach księży, rozdmuchując marginalne zachowania do niebotycznych rozmiarów i w efekcie ich czytelnicy żywią przekonanie, że Kościół katolicki jest organizacją przestępczą, niemalże mafijną, której duchowni to zgraja obłudników, zbiorowisko patologicznych typów dążących do wygodnego życia na koszt innych. Przesadzam? Proszę zerknąć do internetu na komentarze pod jakąkolwiek informacją na temat katolickich księży.
A przecież margines zawsze pozostanie marginesem, natomiast większość to normalni mężczyźni, którzy wprawdzie obciążeni historią swojego życia, także swoimi słabościami, ale szczerze dążący do utrzymania i rozwoju więzi z Chrystusem. Wystarczy się wybrać z reporterskim aparatem i notatnikiem albo kamerą i dyktafonem na Wielkopostny Dzień Skupienia dla Duchowieństwa. Jednak to nie interesuje mediów. Nie chcą zarejestrować prawdy o znakomitej większości duchownych, także naszej diecezji. Prawdy o tym, że się modlimy, nawracamy, że dążymy do świętości, że szukamy nowych dróg, na których będziemy bliżej Pana i ludzi. O tym wszystkim nie można przeczytać, tego nie można posłuchać, tego się nie zobaczy w mainstreamowych mediach. Pozostają katolickie – ale po nie większość nie sięgnie.
Co zatem? Czy naprawdę czarny PR jest nie do przezwyciężenia? Na pewno nie w skali globalnej. Ale już w osobistym kontakcie – jak najbardziej. I to jest wielka pociecha. Każdy ksiądz z tych obecnych na Wielkopostnym Dniu Skupienia wie bardzo dobrze, o tym zresztą mówił sam konferencjonista, ks. Stanisław Orzechowski, że najwięcej można dokonać w bezpośrednim spotkaniu z bliźnim: w konfesjonale, w zakrystii, w kancelarii i w supermarkecie. Wtedy mamy jedyną szansę, żeby czarny PR okazał się tym, czym jest: fałszem o nas, na nasz temat.