Szymon Babuchowski podczas Nocy Kościołów, których ostatnią odsłoną jest dzisiejsze wykonanie Akatystu ku czci Bogurodzicy, prowokuje, gdy mówi o współczesnych kościołach: "Tutaj rządzi przypadek".
Dzisiaj, 29 czerwca, w bazylice pw. św.św. Piotra i św. Pawła w Strzegomiu, w ramach Nocy Kościołów, wystąpią połączone chóry z Piekar, Strzegomia i Jaroszowa, żeby wykonać Akatyst ku czci Bogurodzicy. Dzisiaj o 22.00 będzie można się przekonać, jak bardzo współcześni twórcy zatracili poczucie sacrum i jak bardzo współcześni wierni wciąż są wrażliwi i potrzebują prawdziwej jedności między formą a treścią.
Warto wrócić do rozważań Szymona Babuchowskiego, kierownika działu kultury "Gościa Niedzielnego". Katowicki redaktor przyjechał do Świdnicy tydzień temu w ramach Nocy Kościołów, żeby swoją prelekcją pt. "Pęknięta katedra? Między sztuką a wiarą" zadać kilka pytań na temat współczesnych relacji łączych sztukę i wiarę.
Oto, jak Szymon sygnalizował problem: – Średniowieczna katedra, doskonały znak objawiający wielkość Boga i drogę do Niego. Nie mogę zapomnieć wrażenia, jakie kilka lat temu zrobiła na mnie bazylika w Vezelay, gdzie nawet światło wpada tak, by w kolejne święta kościelne eksponować te części świątyni, które się do tych uroczystości odnoszą – mówił 23 czerwca. – Dziś mało który architekt dba o takie „detale”.
Kiedy nasz redakcyjny kolega cytuje m.in. Jana Pawła II, żyjącego 400 lat temu kard. Paleottiego czy kard. Ravasiego, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Kultury, ale też artystów Stanisława Niemczyka, Michała Świdera czy poetę Wojciecha Wencla, wydaje się obnażać rozdźwięk między sztuką a sacrum. Diagnoza na temat współczesnych oddziaływań sztuki i religii, postawiona na podstawie tez wygłoszonych przez wspomniane autorytety, wypada druzgocąco, nie tylko dla sztuki. Oto wprawdzie artyści wypełniają duchową pustkę postmodernistycznej i pochrześcijańskiej przestrzeni nowymi „katedrami”, czyli centrami handlowymi i biurowcami, jednak „To świat z papierowej wycinanki. Przypomina kalejdoskop: obraz wygląda ładnie, ale mogę nim bez żalu obracać i układać w dowolny sposób. A prawdziwa sztuka to coś trwałego” – Szymon cytował Stanisława Niemczyka.
Czy powrót do jedności między sztuką a chrześcijaństwem jest możliwy? Owszem, jednak spełniając dwa warunki (tak uważał francuski filozof Jacques Maritain) – artyści chrześcijanie powinni być – po pierwsze – święci, po drugie – mają tworzyć piękne dzieła.
Co ważne, nie chodzi o to, żeby „robić po chrześcijańsku”, bo będzie to tania i nieznośna propaganda, a to nie ma wiele wspólnego ze sztuką. – Jeżeli zaś prawdziwy chrześcijanin użyje całego swojego talentu i warsztatu do tworzenia pięknych rzeczy, to w naturalny sposób nabiorą one cech chrześcijańskich – zapewniał redaktor.
Po prelekcji Świdnicki Kwartet Smyczkowy udowodnił, że jest właśnie tak, jak mówił Szymon Babuchowski. Podczas koncertu muzycy wykonali utwory Bacha, Vivaldiego, Góreckiego czy Mozarta. Okazało się, że nawet muzyka pisana niekoniecznie dla potrzeb liturgii, doskonale wybrzmiała w barokowym wnętrzu kościoła pw. św. Józefa w Świdnicy.
Analiza współcześnie wybudowanych kościołów w Polsce prowadzi do przygnębiających wniosków. Brytyjczyk Peter Cook tak kiedyś scharakteryzował nową polską architekturę sakralną: zmiął papierową serwetkę i poczekał aż się rozprostuje. Gdzieś wystawał dziób, w innym miejscu zrobiła się dziura – rządził tym przypadek. A jednak Stanisław Niemczyk ostrzega: „Każda taka budowla jest w jakiś sposób adekwatna do czasu, miejsca i wspólnoty, w której powstała. Od momentu, gdy do świątyni wprowadza się społeczność i zaczyna się tam modlić, nie mam prawa odmawiać ludziom tej możliwości”.
Wobec tego Szymon Babuchowski zadaje prowokacyjne pytanie: "Może Panu Bogu wcale kicz nie przeszkadza?". – W końcu ludzie wypraszają łaski nie tylko w Kaplicy Sykstyńskiej, ale także przez popularnym wizerunkiem Jezusa Miłosiernego czy w licheńskiej bazylice, które przez znawców sztuki nie są – delikatnie mówiąc – zbyt wysoko oceniane. Drogi Boże są nieodgadnione, a kod tych dzieł jest z pewnością bardziej czytelny niż hermetyczne pomysły cenionych artystów – konkluduje.
Na koniec Szymon pytał o relację Kościoła do kultury masowej. – Nie możemy jej nie zauważać, spychać na margines tylko dlatego, że to nie jest wielka sztuka. Bo jeśli popełnimy ten błąd, stracimy kontakt z rzeczywistością, stracimy kontakt z większością wiernych, którzy na co dzień mają do czynienia właśnie z popkulturą – mówił. – Wykorzystywanie kultury masowej do ewangelizowania jest konieczne, ale domaga się także zaangażowania finansowego ze strony Kościoła. A z tym nie jest dobrze. Kościelni organizatorzy płacą najczęściej słabo, uważają, że artyści powinni tworzyć za „Bóg zapłać”. Przykro o tym mówić, ale niektóre katolickie radia nie płacą wykonawcom tantiem, a przecież artyści mają rodziny. Trzeba wrócić do czasów, kiedy Kościół był mecenasem sztuki. Inaczej bezbożny chłam nas zaleje. Już zalewa – ostrzegał S. Babuchowski, a zamykając swoje wystąpienie, przypomniał, że w człowieku tkwi potrzeba piękna. – Więc miejmy nadzieję, że ono wróci do kościołów. I nie zapominajmy o różnorodności, bo ona jest bogactwem Kościoła.
Natomiast jeśli komuś zależy na doświadczeniu jedności sztuki i sacrum, powinien np. odwiedzić Strzegom. Nie ma wątpliwości, że gdy w gotyckim, pięknym kościele zabrzmi hymn, który ma 1500 lat, Duch Święty wypełni serca słuchających. I będą wychwalać Pana za tajemnicę Wcielenia razem z Maryją.