Lech Dokowicz nie tyle przekonywał przekonanych, co raczej dodał im skrzydeł czy raczej ducha.
16 listopada Mszy św. w kościele pw. MB Nieustającej Pomocy w Wałbrzychu przewodniczył ks. inf. Józef Strugarek, koncelebrowało z nim około 20 księży. Homilię wygłosił ks. prałat Krzysztof Moszumański. Modlitwa była pierwszym punktem wałbrzyskiego Dnia Jedności.
– To bardzo trafiona nazwa, ojcem podziału jest szatan – komentowano w kuluarach spotkania ewangelizacyjnego, które poprowadził Lech Dokowicz, polski reżyser, scenarzysta i producent filmowy, dokumentalista, czytelnikom "Gościa" znany z filmów: „Ja Jestem“ czy „Syndrom“. I jeśli ks. Moszumański apelował w homilii, by dokładać starania w misji przekazywania wiary kolejnym pokoleniom, to potem w auli I LO zastanawiano się nad tym, w jaki sposób to czynić, w konkretnych warunkach liczącego 130 tys. miasta.
Temu Bożemu namysłowi przewodniczył Lech Dokowicz, który w Wałbrzychu dał się poznać jako świadek miłosiernej miłości Boga – ewangelizator, który podzielił się swoim doświadczeniem ewangelizacyjnym z przedstawicielami wałbrzyskich wspólnot, ruchów, stowarzyszeń i grup zaangażowanych w duchowe ożywienie miasta. W swojej diagnozie prądów kulturowych i społecznych kształtujących cywilizację Zachodu L. Dokowicz odwołał się do przełomu roku 1968, kiedy podsunięto młodym ideę plagiatu Kościoła. Zaproponowano im bowiem namiastkę religii: komuny, wolna miłość, ideologia – jednak to był falsyfikat. – Chodziło złemu duchowi o to, żeby przejąć młodych, żeby zniszczyć więź międzypokoleniową, bo wiara jest przekazywana z ojca na syna. I to się w dużej mierze udało, tamto pokolenie, szczególnie na Zachodzie, już nie ochrzciło swoich dzieci, To znaczy, że zostały one pozbawione duchowego stempla przynależności do Boga – mówił. – Ci, którzy są marionetkami szatana, mają bardzo realny wpływ na trzy dziedziny: bankowość, prawodawstwo i media – to im wystarczy, by faktycznie kształtować i urabiać całe narody – mówił.