Przedszkolaki na całego - z pasją, lekką tremą, ale przede wszystkim dla widowni, na której: rodzice, dziadkowie i nianie - zagrali jasełkowe historie.
Po raz pierwszy w Świdnickim Przeglądzie Zespołów Kolędniczych wystąpiły przedszkolaki z Mieroszowa. Nie będę ukrywał, że było dla mnie coś świeżego w tych jasełkach. To prawda, że nie działo się tam zbyt wiele, natomiast jak już się zadziało, to z sensem i bez przypadku.
Cenię bardzo wysiłek, jaki musiały włożyć opiekunki grupy z Przedszkola Miejskiego w Mieroszowie, żeby z taką precyzją nauczyć dzieci gestów. Jak same zaznaczają, niewątpliwym walorem przedstawienia był wokal: dzieci śpiewały niebanalne teksty w sposób czysty i w rytmie.
Tak mówi o tym Małgorzata Jasiak:
Osiołek i narrator z Mieroszowa ks. Roman Tomaszczuk /GN I co wydaje się najważniejsze: scenariusz był, jak na świdnickie warunki, nowy. Piszę o tym z pozycji długoletniego jurora przeglądu. Każdy, kto obejrzał w życiu setki przedstawień, szybko wyłapuje nowe scenariusze i z przyjemnością czeka na rozwój wypadków, bo daje się zaskoczyć. Niestety, wiele prezentacji to kwestia lokalnej mody, jakby nauczyciele przekazywali sobie podobne teksty lub wskazywali na ich źródło w internecie. Dlatego mieroszowskie przedstawienie zaskoczyło świeżością.
Poza Mieroszowem na deskach sali teatralnej ŚOK zaprezentowały się przedszkolaki ze świdnickich placówek: PM nr 1, PM nr 15, społecznej "Akademii Przedszkolaka" oraz z "Europejskiej Akademii Dziecka".