Święty Jan Paweł II mówił o niej: "Ambasador misyjnego laikatu". Młodzi, którzy 10 maja spotkali się z nią, znali ją z książek i podziwiali. Po wizycie w jej domu ich podziw jest jeszcze większy.
Młodzi biorący udział w misyjnym konkursie: „Polscy świadkowie wiary i głosiciele Ewangelii” zorganizowanego przez s. Magdalenę Sypko, klaweriankę, i ks. Jakuba Górskiego, dyrektora referatu Misyjnego Świdnickiej Kurii Biskupiej, w nagrodę za dobre wyniki rywalizacji 9 i 10 maja wędrowali śladami pierwszych misjonarzy.
Odwiedzili Gniezno i Poznań. Dopowiedzeniem tej szczególnej lekcji historii Kościoła była wizyta w Biskupinie. Jednak największe emocje, łącznie ze łzami wzruszenia, towarzyszyły spotkaniu z dr Wandą Błeńską, lekarką, która 43 lata spędziła na misjach w Ugandzie, lecząc trędowatych.
Święty Jan Paweł II mówił o niej: „Ambasador misyjnego laikatu”, bo kiedy wyjeżdżała do Afryki, żeby spełnić powołanie, porzuciła wszystko i wbrew wszystkiemu oddała swoje życie Jezusowi.
- W tamtych czasach była to całkowita nowość - mówi s. Magdalena. - Katoliccy misjonarze świeccy, bez zaplecza, bez wspólnoty, zdani na Pana i siebie samych, płacili za służbę Ewangelii jeszcze większą cenę niż duchowni czy siostry zakonne - podkreśla.
Postać bohaterskiej lekarki była jedną z kilku, których biografie mieli poznać uczniowie startujący w konkursie. Jednak spośród nich Dokta (tak ją nazywano w Afryce) jest jedyną żyjącą. - Spotkanie z kruchą jak opłatek panią doktor było dla nas młodych doświadczeniem nie tylko przemijalności życia, ale także jego siły - komentowali gimnazjaliści. - Jej uśmiech, poczucie humoru, delikatność, cierpliwość i pełne miłości spojrzenie pokazują jasno i wyraźnie, że tak owocuje piękne życie. Życie w zawierzeniu Panu; - Po raz pierwszy spotkałam się z kimś, kto w swej starości tak bardzo mi imponuje; - Pani doktor jest dla mnie świadectwem wielkości człowieka, który w imię Jezusa kocha odrzuconych i skazanych na wegetację - to niektóre opinie po spotkaniu, które odbyło się w domu dr Wandy Błeńskiej w Poznaniu.
Bezcenną pamiątką wizyty, oprócz wspomnień i zdjęć, jest książka - wywiad-rzeka podpisana przez jej bohaterkę. - To jak relikwia - zapewniali młodzi.