Mawiają, że na półmetku przychodzi czas weryfikacji: ma się to powołanie, lub nie.
Droga na Jasną Górę weryfikuje wiele z ludzkich wyobrażeń na temat siebie samego, innych i bliskości Boga. Zmęczenie, obecność innych, konieczność nieustannej duchowej konfrontacji – a to ze Słowem Bożym, a to z pobożnością, a to z różnorodnością form i zwyczajów – wszystko to jest tak różne od tego, co na co dzień a nawet w niedzielę, że na dłuższą metę staje się powodem duchowej walki.
– To trochę tak, jakby człowiek wychodził z mroku – porównuje Karolina Więcławska, jedna z pątniczek. – Wchodzisz w Boże światło i albo twoje oczy przywykną do jasności i pozwolisz, żeby ona wypełniała cię coraz bardziej i do końca, albo światło tak cie zaboli, że zaczniesz uciekać, chować się, unikać go. Wtedy chcesz wracać z domu. Masz wszystkiego dosyć i wszyscy cie zaczynają drażnić: począwszy od śpiewających (bo w kółko jedno i to samo), poprzez księży (czemu mówi tak monotonnie i tak długo) a skończywszy na koleżance (czy ona naprawdę zawsze była taka dewotka?) – uśmiecha się.
Tak czy inaczej, faktycznie pielgrzymi opuścili już teren diecezji świdnickiej (w sobotę), przeszli przez archidiecezję wrocławską (2 i 3 sierpnia), a teraz wędrują z Popielowa do Laskowic (już diecezja opolska).
W piątek kolumna pielgrzymkowa dotrze do noclegu na częstochowskiej Kawodrzy. W sobotę o 7.30 zaplanowane jest wejście pielgrzymów na Jasną Górę. – Wtedy też będziemy Bogu polecać wszystkie nasze intencje przez ręce Maryi – mówi Karolina. – Pamiętamy podczas drogi o naszych duchowych braciach i siostrach z grupy 7, czyli duchowego uczestnictwa. Do końca zostało jeszcze kilka dni, więc prosimy o modlitewne wsparcie, żebyśmy owocnie przeżyli czas półmetka – dodaje.