Nikt z żyjących nie pamięta takiej katedry, jaka została odsłonięta po renowacji fragmentu nawy głównej.
Efekt, który był założony: pokazać kontrastowo stopień zanieczyszczenia ścian katedry został osiągnięty.
– I to w stopniu piorunującym – mówi ks. Piotr Śliwka, proboszcz katedry, który zapowiada, że kolejnym etapem prac, już w roku 2016 będzie kontynuacja renowacji fresku (filary), odnowiona ma być rzeźba św. Floriana oraz zakrystia główna.
– W drugiej zakrystii trwają prace badawcze, ponieważ mamy podejrzenie, że mogły się tam zachować fragmenty z pierwszego murowanego kościoła znajdującego się w tym miejscu za nim rozpoczęto budowę obecnej świątyni – dodaje.
Tymczasem odwiedzający katedrę mogą podziwiać nie tylko odnowiony fresk, któremu przywrócono m.in. złocenia, ale także obraz, który po konserwacji okazał się wizerunkiem nie św. Franciszka Regis, Francuza z XVII w., tylko prawdopodobnie św. Pawła Miki, Japończyka zamęczonego w 1597 r. przez ukrzyżowanie i dobicie lancami (został zabity razem ze 23 swoimi towarzyszami).
– Otrzymałem oficjalne pismo od konserwatorów obrazu o tym, że nie jest to wizerunek św. Franciszka, ponieważ nie zgadza się on z ustaleniami ikonograficznymi. Wszystko wskazuje na to, że jest to św. Paweł Mika – potwierdza proboszcz.
Obraz można obejrzeć w jednej z kaplic katedry. Po odnowieniu ozdobnej ramy wróci na swoje miejsce, kilkanaście metrów nad głowami wiernych.