15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, kłodzki kościół jezuitów ma swoje święto patronalne. Tegoroczny odpust będzie jednak wydarzeniem historycznym dla całego Kłodzka.
Podczas uroczystej Mszy św., która rozpocznie się 15 sierpnia o 18.00, biskup świdnicki Ignacy Dec podniesie kościół Wniebowzięcia NMP do godności kolegiaty. Będzie to druga, po wałbrzyskiej, kolegiata w diecezji świdnickiej.
Kolegiata (łac. collegium – zgromadzenie) to kościół niebędący katedrą, przy którym istnieje kapituła, czyli zespół duchownych w randze kanoników, mających prawo wyboru biskupa. Przeznaczony również na modlitwy kolegium księży. Duchowieństwo kolegiaty wyróżnia się spośród pozostałego duchowieństwa danej miejscowości posiadaniem przywilejów honorowych. Obecnie w Polsce są 74 kościoły kolegiackie.
Warto zaznaczyć, że Kłodzko kilka wieków temu miało już kolegiatę. W 1169 r. przybyli tam joannici. Od 1310 r. prowadzili oni szkołę parafialną, której najwybitniejszym uczniem był późniejszy arcybiskup praski Arnošt z Pardubic. To właśnie on w 1349 r. do Kłodzka sprowadził kanoników zakonu augustianów, którym ufundował klasztor i pierwszą w Kłodzku kolegiatę na Górze Zamkowej. To dzięki Arnoštowi, który był także mecenasem kultury i sztuki, Kłodzko przez wieki było ważnym ośrodkiem miejskim.
Dlaczego pierwszy arcybiskup Pragi tak ukochał Kłodzko, że zażyczył sobie być tam pochowanym, choć mógł spocząć w katedrze na Hradczanach? Pewnego dnia w obecnym kościele Wniebowzięcia NMP (wówczas stała tam mniejsza świątynia) Matka Boża znajdująca się w ołtarzu odwróciła od Arnošta twarz. Odebrał on ten gest jako niezadowolenie z prowadzonego przez niego grzesznego życia. Zaczął błagać Maryję, by na powrót do niego się zwróciła. Wówczas popatrzyło na niego dzieciątko Jezus, które Matka trzymała na kolanach. Arnošt potraktował to jako znak nadziei i zaczął jeszcze gorliwiej się modlić, aż Maryja do niego się odwróciła. Wówczas obiecał sobie i Maryi, że zasłuży na Jej miłość i się nawróci. Tak też zrobił.
Arnošt został duchownym i wiele dobrego w życiu dokonał. Doczekał się też licznych zaszczytów, zostając pierwszym arcybiskupem Pragi. Zażyczył sobie jednak zostać pochowanym w miejscu, gdzie Maryja dała mu znak. W testamencie poprosił również o zbudowanie w tym miejscu bardziej okazałego kościoła, co też uczyniono. Jego budowa rozpoczęła się w 1364 r., po śmierci fundatora. Dziś to właśnie jego bryłę możemy oglądać.
Jednak to nie koniec działania Arnošta. Jeszcze za życia zapowiedział, że kiedy dla Kłodzka przyjdą złe czasy, on postara się pomóc. Ponad sto lat później o przepowiedni tej przypomniał prepozyt kłodzkich augustianów Michał Czacheritz. W 1458 r. król Jerzy z Podiebradów ustanowił miasto siedzibą hrabstwa. Był protestantem i mieszczanie, przyjmując go za króla, porzucili katolicyzm. Papież za odstępstwo od wiary objął Kłodzko interdyktem (klątwą). 15 maja 1468 r. nagrobek Arnošta zaczął pękać, a ze szczelin zaczęła się wydobywać oleista substancja, która, jak się szybko okazało, ma właściwości lecznicze. Czacheritz, zabiegając o zdjęcie klątwy, wysłał legatowi papieskiemu buteleczkę z cudownym olejem, argumentując, że jeżeli w kościele dzieją się tak spektakularne rzeczy, klątwę należy cofnąć. Stało się to kilka lat później.
Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP w Kłodzku jest dziś jedną z najpiękniejszych świątyń ziemi kłodzkiej i najstarszym zachowanym kościołem Kłodzka.
Pęknięty nagrobek Arnošta jest świadkiem cudu, jaki miał miejsce w kościele Wniebowzięcia NMP Mirosław Jarosz /Foto Gość