Przez godzinę słuchałem nie tylko wiecowych "czarnych" wieści z frontu walki śmierci z życiem.
Nie będę jednak pisał o kłamstwach i uproszczeniach które padły podczas "czarnego strajku" w Świdnicy. Wspomniałem o nich w tekście relacjonującym - wystarczy.
Chcę jednak napisać o tym, co mi się spodobało podczas tego spotkania.
Po pierwsze. Pojawił się głos kobiet, które domagały się większej troski państwa o niepełnoprawnych. Gdyby tylko wiecowi ludzie chcieli pójść w tę stronę i strajkami zmusić rząd do takiego kroku - byłoby super.
Po drugie. Co rusz padało: jesteśmy przeciwko aborcji! Wprawdzie zaraz potem deklarowano, że jednak jest ona dobra dla kobiet i niepełnosprawnych dzieci - ale założenie: jesteśmy przeciw aborcji - to kolejny krok w dobrą stronę.
Po trzecie. Wśród kobiet byli także mężczyźni - nie ma co ukrywać, gdyby ojcowie dzieci, brali odpowiedzialność za swoje czyny prokreacyjne do wielu tragedii aborcyjnych w ogóle by nie doszło.
Po czwarte. Cieszę się, że z ust pani Violetty Mazurek, inicjatorki wiecu, padły bardzo ważne słowa o tym, że aborcja jest zawsze tragedią w życiu kobiety, bo jej skutkiem jest "trauma, która ciągnie się do końca życia". Nie spodziewałem się tak mocnego realizmu na temat syndromu poaborcyjnego w tym gronie.
Po piąte. Pani poseł Agnieszka Kołacz-Leszczyńska wyznała, że bolało ją, gdy w poprzednich latach w podobnych do obecnych okolicznościach obwożono po miastach bilbordy z jej podobizną zestawione ze szczątkami abortowanego dziecka. Zdaje się, że o to prolajferom chodziło.
Po szóste. Pani prezydent Beata Moskal-Słaniewska zapowiedziała, że wszystkie kobiety, które chcą zaszczepić się przeciwko wirusowi HPV, mogą liczyć na refundację szczepionki z kasy miasta (wirus brodawczaka ludzkiego odpowiada za raka szyjki macicy, jest przenoszony głównie drogą płciową).
Na następny wiec - bardzo chętnie przyjdę, dla takich dobrych wiadomości - warto.