Warto odwiedzić katedrę, bo przy bujnej wyobraźni można zobaczyć, co czeka ją w przyszłości.
Do katedry wrócił pierwszy obraz z nawy kościoła, który poddano renowacji. Efekt pracy artystów z Krakowa jest imponujący. Z drugiej strony przez kontrast uwydatnia stan techniczny pozostałych zabytków wyposażenia wnętrza. Widać teraz jak na dłoni jaka jest skala prac, by świątynia ponownie nabrała blasku.
Obraz wisi na jednym z filarów tuż obok ściany także ostatnio w części odrestaurowanej.
– Niestety przy tak wielkim obiekcie trzeba być gotowym na coraz to nowe niespodzianki – mówi ks. Piotr Śliwka, proboszcz i pokazuje zdjęcia wykonane przez alpinistów oczyszczających fasadę kościoła z drzewek (można je zobaczyć TUTAJ). Widać w murach poważne uszkodzenia i ubytki.
– Obyśmy zdążyli w porę z ratowaniem tego skarbu, jakim jest katedra – mówi, a potem prowadzi do zakrystii, w której widać już efekty prac restauracyjnych. Zakrystia to już zupełnie inne wnętrze.
Zgodnie z przekazami historycznymi w 1660 r. prawa patronackie do kościoła parafialnego przeszły z wrocławskich klarysek na jezuitów. Po przejęciu parafii wybudowali oni gmach kolegium jezuickiego (1667 r. - dzisiaj siedziba kurii i biskupa), szkołę oraz konwikt. Przez 113 lat rektor kolegium jezuickiego był zarazem proboszczem kościoła pw. św. Stanisława i św. Wacława. Jezuici dokonali przebudowy wnętrza świątyni. Usunięto wówczas wiele epitafiów, płyt nagrobnych i dawnych ołtarzy oraz stworzono nowe barokowe wyposażenie.
Większość prac snycerskich wykonali artyści świdniccy: jezuita Johann Riedel (prawie całość prac) oraz Georg Leonhard Weber.