Pytanie prowokujące, ale temat jeszcze bardziej. Kolęda - czas podsumować bożonarodzeniowe odwiedziny kapłanów w domach parafian.
W czwartek 2 lutego oficjalnie zakończył się okres kolędowania. W znaczeniu śpiewania, ale i wizyty duszpasterskiej. W tym roku w naszej diecezji na ten czas wielu patrzy przez pryzmat dwóch incydentów nagłośnionych w mediach. A szkoda! Takie sytuacje bowiem tylko nakręcają ludzi, którzy zawsze coś mają do powiedzenia w temacie Kościoła. Warto może spojrzeć na temat kolędy z nieco innej perspektywy, wspólnie znaleźć właściwe wyjście.
Z jednej bowiem strony rozumiem często rozgoryczonych krótką wizytą wiernych, którzy godzinami wyczekują na księdza, niejednokrotnie zwalniając się z pracy czy rezygnując z innych zajęć. Nie zawsze jednak tak jest. Zdarzają się sytuacje, że już od wejścia można odczuć jasny komunikat "nikt cię tu nie chce".
Z drugiej zaś strony nie tak dawno stałem po przeciwnej stronie barykady – księży, którzy godząc czas kolędy ze szkołą czy innymi obowiązkami parafialnymi, mogą jedynie chwilę poświęcić każdej z kilkudziesięciu rodzin, które muszą odwiedzić w ciągu dnia. To jednak rzadko kogoś interesuje. Tak jak to, że tzw. "koperta", która spędza sen z powiek wielu w styczniowe noce, jest dobrowolną ofiarą, a nie obowiązkiem otwierającym serce kapłana.
Myśląc nad rozwiązaniem, zastanawiam się czy nie jest ono prostsze niż się wszystkim wydaje. Może skoro nie można zmienić tradycji i kolęda to jedynie krótkie spotkanie z duszpasterzem, to warto spróbować umówić się z księdzem na indywidualną wizytę, w czasie której będzie czas na dłuższą rozmowę. Chyba, że wcale nie chodzi o wizytę duszpasterską, tylko o kolejny argument do szeroko pojętego ‘hejtu’.