Więzieni i mordowani, w zamierzeniu komunistów mieli zostać zapomniani przez następne pokolenia Polaków. Nie udało się. Świadczy o tym uroczystość w Dzierżoniowie.
W Dzierżoniowie odsłonięto pomnik Żołnierzy Wyklętych. To drugie po Nowej Rudzie takie miejsce na terenie diecezji świdnickiej.
Uroczystości zaczęły się 20 maja od Mszy św. w kościele św. Jerzego. Następnie kilkaset osób z Dzierżoniowa i całego regionu w asyście wojskowej żołnierzy 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej z Kłodzka przeszło przez miasto na miejsce odsłonięcia pomnika. Pomysłodawcą jego postawienia był wiceminister Obrony Narodowej, poseł Michał Dworczyk. Fundatorem jest Instytut Pamięci Narodowej.
Na obelisku znajduje się tablica z napisem „Żołnierzom Wyklętym, niezłomnym bohaterom Podziemia Niepodległościowego z lat 1945-1963. Wierni Bogu i Ojczyźnie złożyli najwyższą ofiarę w heroicznej walce o wolność Rzeczypospolitej.”
- To radosny dzień, bo ci którzy zostali skazani na niepamięć, tysiące żołnierzy antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia zbrojnego święci triumf - mówił Michał Dworczyk. - Ich prześladowcy są zapomniani i wstydzimy się, że byli Polakami. Czcimy zaś żołnierzy, którzy nie złożyli broni, którzy walczyli nie myśląc tylko o zwycięstwie, ale o wartościach w imię których trzeba oddać życie. Jest jeszcze coś. Wierzę, że patrząc na ten pomnik będziemy pamiętać, że na końcu prawda zwycięża, a trud i poświęcenie tych ludzi będzie dla nas inspiracją do służby Polsce.
Choć na Dolnym Śląsku nie działały zorganizowane oddziały antykomunistycznego podziemia pamięć o nich jest ciągle żywa. To tutaj nierzadko znajdowali schronienie poszukiwani przez komunistów żołnierze i tutaj zaczynali pod zmienionymi nazwiskami nowe życie.
Dzierżoniowskie więzienie było także jednym z 9 na Dolnym Śląsku, w którym wykonywano wyroki śmierci. Z dokumentów IPN wynika, że w styczniu 1947 rozstrzelano dwóch żołnierzy: por. Jerzego Kaszyńskiego i kpr. Jerzego Pizłę. Obaj działali w partyzantce AK w okolicach Końskich, a później prowadzili w Wałbrzychu działalność wywiadowczą. Miesiąc później rozstrzelano kpr. Mieczysława Jeruzalskiego. Była to typowa komunistyczna zbrodnia sądowa, bo w tym czasie obowiązywało już moratorium na wykonywanie wyroków śmierci. 21-letniego żołnierza zamordowano nie na podstawie wyroku śmierci, ale pisemnego polecenia ppłk. Filipa Barskiego, wydanego prokuratorowi wojskowemu kpt. Feliksowi Maciejewskiemu. Aby zatrzeć ślady zbrodni, zamordowanych wrzucono nocą do anonimowego grobu na terenie cmentarza parafialnego gdzie leżą do dziś.
- Dla nas w Dzierżoniowie to wyjątkowy dzień, bo przywracamy pamięć o tych, którzy przed laty zostali skazani na zapomnienie - mówił Janusz Maniecki, współorganizator uroczystości. - Pamięć o tych, którzy zginęli i zostali pochowani w anonimowych mogiłach trwa w nas. Kilkaset metrów od tego pomnika leżą w dole trzej żołnierze. Czekają 70 lat na pochowanie, na to by ich rodziny mogły zapalić znicz przy ich mogile. Czekają nadal. Jeden z żołnierzy wyklętych napisał „Wrzucili nas do ziemi. Myśleli, że o nas zapomną. Nie wiedzieli, że jesteśmy ziarnem.” To ziarno wzeszło dzisiaj w Dzierżoniowie.
- Cieszymy się z zaangażowania władz państwowych i samorządowych w przywracanie żołnierzy niezłomnych zbiorowej pamięci - dodawał prof. Krzysztof Kawalec, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. - Zbyt długo przedstawiano ich jako bandytów i faszystów. Dziś oddalamy się powoli od mentalności PRL-u i zbliżamy do tradycji Polski niepodległej. Proces ten zakończy się, kiedy nauczymy się przeżywać przeszłość wspólnie, niezależnie od politycznych różnic i partyjnych podziałów.