W Bolesławowie przy Sanktuarium św. Józefa opiekuna Rodzin 40 dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjalnych uczestniczy w rekolekcjach misyjnych.
Cel Misyjnych Wakacji z Bogiem od lat jest taki sam. Nauczenie się życia we wspólnocie, otwarcie się na kolegów i koleżanki, poznanie ich, integracja, akceptacja innych. – Te dzieci uczą się jak nawzajem dawać sobie świadectwo będąc w grupie – wyjaśnia s. Magdalena Sypko, klawerianka, z wydziału Misyjnego Świdnickiej Kurii Biskupiej, organizatorka wyjazdu. – Zaczyna się od prostych rzeczy, choćby pomocy przy sprzątaniu po posiłkach, sprzątaniu w pokojach. Są też warsztaty małego misjonarza, na których wykonujemy różne drobne rzeczy, np. różańce. Są gry i zajęcia terenowe. W środę jedziemy do Złotego Stoku.
Dzieci co dziennie udają się wirtualnie na inny kontynent. Zapoznają się z jego kulturą, zwyczajami, sytuacją dzieci w tamtych krajach. Mają jednak możliwość poznawać działalność misyjną nie tylko wirtualnie. Już pierwszego dnia odwiedził je misjonarz pracujący na co dzień w Meksyku, ks. Batek Pałys, pallotyn. Dzieci miały bardzo wiele pytań, a ks. Bartek na wszystkie starał się wyczerpująco odpowiedzieć.
Gościem specjalnym, który towarzyszył dzieciom przez cały czas pobytu w Bolesławowie była s. Cynthia Ngerem, klawerianka z Nigerii. Zapytana o różnice między dziećmi z Polski i Nigeri odpowiada – Nie ma różnicy, bo dzieci wszędzie są dziećmi. Przyjaźnie są wszędzie takie same. Różnica jest taka, że mieszkają na innym kontynencie. W Europie i Afryce są różne warunki życia. Jednak wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi, a Bóg wszystkich nas kocha tak samo.
S. Cynthia opowiada także, że w Nigerii organizowała podobne spotkania dla dzieci jak te Misyjne Wakacje z Bogiem. – Spotykało się tam wiele dzieci, szczególnie katolickich – mówi misjonarka. – Tam poznawały Boga. Uczyły się jak być dobrym dla rodziców i jak być dzieckiem Boga. Uczyły się także jak pomagać innym, jak mieć w sobie ducha misyjnego. Zachowywać się w codziennym życiu jak misjonarz. Być jak mały Jezus. U nas w Nigerii to szczególnie ważne. Mamy coś takiego jak bank misyjny. Rodzice dzieci, których stać by posłać je do szkoły, przekazują część pieniędzy do tego banku. Robią to też same dzieci. Pieniądze te przeznaczamy dla tych, którzy nie mają nawet na jedzenie. Dawania uczymy od dziecka, by właśnie stali się jak mały Jezus.