Radość Ewangelii (16.10.2017)

Mk 3,31-35: Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i którzy są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.

Dzisiejsza Ewangelia obfituje w słownictwo dotyczące Kościoła: Matka Jezusa i Jego bracia stoją na zewnątrz i stojąc tamże posyłają aby Jezusa przywołać. A Jezus w odpowiedzi definiuje zupełnie Nową Rodzinę... Definiuje Kościół. Podkreślam niektóre słowa, gdyż w języku greckim one są nierozerwalnie związane z rzeczywistością Kościoła. To jest właśnie Kościół: ludzie, którzy dali się zwołać i zgromadzić wokół Jezusa. Greckie słowo oznaczające Kościół to ecclesia czyli jakby zwołana. Pochodzi to słowo wprost od słowa kaleo czyli wołać, przywołać. Kościół to Oblubienica Pana, którą On sam przywołuje, nęci, woła, szuka, gromadzi, za którą sam ofiarowuje siebie by postawić Ją przed sobą jako nienaganną, bez skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego. On sam Ją przystraja i sam Ją wywołuje z nicości. Bóg, który jest Miłością, sam tworzy sobie Oblubienicę, którą zaślubia i kocha Miłością nieskończoną. To jest właśnie Kościół: zgromadzenie ludzi, którzy usłyszeli wołanie Miłości i dali się pociągnąć w niekończący się dialog Miłości. Jak Matka i Jego bracia, którzy stoją pozornie najdalej - ale najbardziej są włączeni w dialog Miłości. Stoją i posyłają - by Go zawołać, Tego który pierwszy zawołał... Odpowiedź na Miłość Pana. Po grecku „posyłać” to apostello - zupełnie jak Apostoł... Pan posyła - tych, w których idzie On sam, Oblubieniec poszukujący i zwołujący swoją Oblubienicę. Wyznający Miłość. A Oblubienica - której uosobieniem jest Matka - odpowiada... Tu należałoby przytoczyć całą Księgę Pieśni nad Pieśniami, która jest opisem właśnie takiego procesu: nieustannego ścigania się dwóch miłości, Oblubieńca i Oblubienicy. Wzajemnego zachwytu, wzajemnego poszukiwania się i wyznawania się sobie itd. To jest coś, do czego zaprasza nas Bóg w Chrystusie: do niekończącej się gry miłosnej. Tego pragnie Miłość. Dlatego Matka - choć pozornie jest najdalej - to tak naprawdę jest najbliżej. Jej Serce jest w nieustannym dialogu Miłości z Synem, a przez Syna z Ojcem. W Duchu Świętym - w Duchu Miłości. Poślubiona przez Ducha, poddana Słowu, pełni wolę Ojca: daje się kochać i stwarzać Słowu Miłości Ojca, Tchnieniu Miłości Ojca. W Niej wola Ojca spełnia się od początku do końca: napełniona Duchem, zaślubiona przez Ducha, nigdy Ducha nie utraciła - i tak pozwoliła ukształtować się w Niej Słowu, tak Słowo w Niej stało się Ciałem i weszło na świat, wyznało się światu. I tak w Niej i przez Nią światu wyznał się Ojciec. To jest proces, który został przerwany w Ewie - przez grzech. Ewa zaślubiona Duchem, stworzona Duchem, dała się sprowokować do utraty Ducha, do wyjścia z dialogu Miłości i wejścia w dialog antymiłości. Weszła w niewłaściwy dialog i tak straciła Ducha - przestała dialogować z Miłością, przestała oddychać Tchnieniem, Duchem Miłości. I Miłość nie wyznała się w Ewie. Dlatego Jezus oddaje nam Ducha - by przez Ducha formować się w nas. Oddaje Ducha, gdy udaje Mu się spełnić wolę Ojca - wywyższony nad ziemię gromadzi wokół siebie rozproszone dzieci Boże i oddaje im Ducha. Takim, jacy są - tym, którzy Go odrzucili, skazali na śmierć i ukrzyżowali. To my wszyscy jesteśmy - zgromadzeni pod Krzyżem, wokół Jezusa. Ci, którzy Go po siedemdziesiąt siedem razy dziennie odrzucamy i skazujemy na śmierć w naszych sercach, bo przestajemy oddychać Duchem, przestajemy trwać w dialogu Miłości. W dialogu, w który wciąż na nowo wprowadza nas Jezus - gromadząc nas pod Krzyżem, z którego oddaje Ducha wciąż i wciąż... Tchnienie, strumienie Krwi i Wody, które się nie kończą. Eucharystia - Uczta Nowego i Wiecznego Przymierza. To jest wolą Ojca - aby nie zginął żaden z tych, których Mi dał...

I Matka. Pozornie najdalej - Sercem najbliżej. Ogarnia jak płaszczem tych, którzy dają się gromadzić, zwołać Jezusowi. Którzy usłyszeli wołającą z Krzyża Miłość - wielkim głosem wołającą - i przyszli, może z ciekawości, może naigrawać się, może ze współczucia - ale przyszli. I Miłość może im się wyznawać, może ich przekonywać, dawać cierpliwie Ducha, karmić i poić, wciągać w grę Miłości, w dialog który odwiecznie toczy się w Trójcy. Dialog wzajemnie wyznającej się Miłości. To jest cel naszego istnienia: być w samym środku dialogu, jaki toczy się w Bogu. I Matka - która pozornie najdalej, w istocie najbliżej Jezusa: Sercem złączona z Nim w Jednym Dialogu Ducha, Dialogu Miłości. I ci, co przy Matce - którzy razem z Nią uczestniczą w tym tajemnym dialogu Serc złączonych Duchem. Wszystko okazuje się pod Krzyżem: kto naprawdę jest najbliżej Jezusa. Czy ci, którzy cisnęli się do Niego - czy ci, co na zewnątrz posyłali i wołali, odpowiadali miłością na Miłość, rozmawiali z Jezusem Sercem. Krzyż wszystko odsłania: kto jest kim. Kto gdzie się ustawi i jak się nastawi. Krzyż wydobywa Prawdę. Prawdę o Miłości - o tym, ile kocham tak naprawdę, ile Ducha zaczerpnąłem tak naprawdę. Nietrudno kochać i radować się gdy idę z Jezusem drogą tryumfu. Wszystko wychodzi, gdy trzeba Mu towarzyszyć w drodze na Golgotę: czy On jest dla mnie tego warty, czy wytrwanie w dialogu serca z Sercem Jezusa jest dla mnie warte towarzyszyć Mu pod Krzyżem. Czy relacja z Matką jest dla mnie warta towarzyszenia Jej pod Krzyżem Syna.

Matka - która gromadzi rozproszone dzieci Boże, prowadzi ku Jezusowi. Pozornie najdalej - w istocie najbliżej. To jest właśnie Nowa Rodzina: złączeni z Jezusem tym samym Duchem, Sercem. Tą samą Miłością, która pełni to, co pełnił Jezus. Aż po Krzyż, który objawia Prawdę: Prawdę czym jest Miłość i Prawdę o mnie, o mojej bliskości z Jezusem. Nietrudno upierać się, że jestem blisko Jezusa, gdy jest „dobrze”. Wszystko się okazuje, gdy po ludzku wydaje się, że wszystko idzie jak najgorzej, że Bóg mnie opuścił i jest tylko ciemność. Czy wówczas też uwierzę, że jestem z Nim w ramionach Ojca - tak jak On niewzruszenie wierzył na Krzyżu, tak jak Ona niewzruszenie wierzyła pod Krzyżem?

I to jest właśnie Kościół: ci, co dali się wciągnąć w dialog Miłości z Jezusem, pozwolili by ich serca złączyły się w Jednym Duchu z Jego Sercem i którzy w Jedności Miłości z Nim i razem z Matką obejmują ramionami świat. Dają światu Ducha - dają światu Miłość - dają światu Jezusa, Słowo Miłości Ojca. Czasem za cenę Krzyża. Kościół takie ma zadanie: ogarniać ramionami świat, przygarniać świat - ten świat, który krzyżuje Kościół. I tak Kościół jest w Jedności z Matką - w Jedności z Jezusem, który nieprzerwanie ogarnia swoimi rozciągniętymi na Krzyżu ramionami cały świat - ten świat, który Go odrzuca i krzyżuje. To jest wolą Ojca: by wyznać Ojca światu, który nie zna Ojca. Trzymać Matkę za rękę jak Jan, choćby pod Krzyżem i dawać się wprowadzać w dialog Miłości z Jezusem - jeśli czynię to poprawnie, to razem z Jezusem zacznę przygarniać nawet tych, którzy w mojej codzienności mnie krzyżują na różny sposób. I wtedy - może pozornie odległy - w istocie rzeczy będę najbliższy Jezusowi. Najbliższy sercem i czynami. Jak Matka: pozornie przez Jezusa opuszczona, w istocie najbliższa Sercem i czynami: przyjęła za dzieci wszystkich.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..