Uroczysta Msza św. żałobna w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego sprawowana w kościele pw. Krzyża św. objęła swym zasięgiem wszystkich zmarłych.
- Żyjący mogą się wzajemnie wspomagać w nieszczęściach. Sąsiad sąsiada, przyjaciel przyjaciela. Żyjący potrafi sobie lepiej bądź gorzej poradzić, gdy inni nie chcą mu podać ręki. Jednak dusza w czyśćcu sama sobie czy jedna drugiej nie jest w stanie udzielić pomocy i wsparcia. I dlatego większą jest zasługą nieść pomoc zmarłym niż żyjącym. Tej modlitwy, tej pomocy i ratunku oczekują od nas nasi rodzice, krewni i przyjaciele, nasi dobroczyńcy. Ci wszyscy, którzy nam wyświadczali za życia różnorakie dobro - mówił w homilii ks. Julian Nastałek, który prowadzi Duszpasterstwo Wiernych Tradycji Łacińskiej w Diecezji Świdnickiej.
Rytuał odprawianej przez niego 2 listopada Mszy Requiem był nacechowany surową powagą. Opuszczono części stałe, które wyrażają radość i świętowanie (małe doksologie, Gloria, Alleluja), ograniczono użycie kadzidła i świec, a szaty liturgiczne były barwy czarnej.
Przed Ewangelią Schola Cantorum wykonywała sekwencję „Dies irae” („Dzień gniewu”), której autorem jest XIII-wieczny franciszkanin, Tomasz z Celano, biograf św. Franciszka. Z niej wywodzi się powszechnie używane wezwanie w modlitwie za zmarłych: „Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie”.
Tradycyjna liturgia łacińska obok Mszy św. żałobnej przewiduje również obrzęd absolucji, którego dokonuje się zwyczajnie nad trumną z ciałem zmarłego. Istnieje jednak możliwość odprawienia jej przy pustej trumnie na katafalku (absente corpore).
Obrzęd, który odprawiono w czasie Requiem, składa się ze śpiewu responsorium „Libera me, Domine”, pokropienia i okadzenia trumny, jak również wersetów i oracji odmawianych przez celebransa i wiernych. Wszyscy uczestnicy liturgii podczas obrzędu trzymają zapalone świece.