To jeden z trzech warunków, które bp Ignacy Dec postawił neoprezbiterom w czasie spotkania w świdnickim seminarium. Pozostałe też nie były łatwe.
Najwięcej trudności przysporzyło biskupowi Ewangeliczne przesłanie z 8 listopada wezwanie do nienawiści siebie i swoich najbliższych. Wyjaśnił jednak młodym księżom, że nie jest to zakwestionowanie przykazania miłości, a Panu Jezusowi chodziło o coś zupełnie innego.
- Chodzi o to, by przypomnieć, że miłość do Boga ma być na pierwszym miejscu. Ma być ważniejsza od miłości do mamy, taty, ale i każdego innego człowieka. Ma być ważniejsza niż miłość do samego siebie. Ta miłość jest priorytetowa, bo każda miłość jest z Boga, każda rodzi się z miłości do Boga. W tych słowach Jezus zwraca nam także uwagę, by w miłości do drugiego człowieka nie miłować tego, co się Bogu nie podoba. Nie można więc miłować grzechu, tego co złe w drugiej osobie - wyjaśniał.
Przypomniał też, że pójście za Jezusem to droga z krzyżem, a nie wygodnictwo w wymiarze światowym. Jako przykład dał temat samochodów, które posiadają kapłani. Często ich cena jest gorsząca dla wiernych, którzy ze swoich ofiar utrzymują duchowieństwo.
- To sprawy Boże mają być dla nas najważniejsze. Nie wolno nam się przywiązywać do tego, co materialne. Trzeba się wyrzec tego, co się Bogu nie podoba. Papież Franciszek pokazuje nam ubogi styl kapłaństwa. Sam wybiera na pielgrzymkach najtańsze samochody. Ludzie nas obserwują i widzą czym żyjemy - podsumował.
Przyznał się też, że jego prywatnym samochodem jest Volkswagen Golf V, a Volkswagen Passat, którym jeździ w czasie wizytacji jest własnością diecezji.