Zdrajca wydający Jezusa na śmierć był jednocześnie świadkiem całej Jego męki. Jak ją postrzegał? W Wambierzycach pokazał Teatr A z Gliwic puentując odbywające się w bazylice rekolekcje wielkopostne.
Towarzyszył Mu jak pozostałych jedenastu. Razem z Nim jadał, widział jak uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych i wypędza złe duchy. A mimo to zdradził. Dlaczego to zrobił? Na pytanie, które od wieków spędza sen z powiek chrześcijan, próbowali odpowiedzieć aktorzy i producenci z gliwickiego teatru.
– To niezwykle dramatyczna i nośna rola. Spojrzenie na Jezusa przez jego logikę, sposób myślenia sprawiło, że do pewnego momentu próbowaliśmy bronić Judasza. On sam też próbował się bronić, ale ta cała sytuacja przerosła go, zbyt duże konsekwencje ze sobą niosła. Judasz nie wytrzymuje piętna prawdy i to sprawia, że musi oddać głos innym świadkom – tłumaczy Leszek Styś, dyrektor artystyczny teatru i wcielający się w postać zdrajcy.
Dodaje, że wiele z wypowiadanych przez niego kwestii można odnieść do każdego z nas. Monologi to często myśli, które towarzyszom zwykłym ludziom w codziennych sytuacjach.
- W spektaklu scenarzysta dał możliwość Judaszowi wybielenia się i wytłumaczenia swoich postępków. Apostoł bardzo chętnie stosuje pewne socjotechniki, wraca do sposobu narracji, po to abyśmy my mogli się z tym wszystkim mocno utożsamić. Wydaje mi się, że gdyby iść po pewnej logice, to każdy z nas obudzi w sobie takiego Judasza. Jednak w przeciwieństwie do nas, zabrakło mu tego jednego momentu, w którym on to wszystko zostawia, aby móc poprosić o łaskę – tłumaczy aktor.
Sztuka wystawiona w Wambierzcach jest odgrywana przez aktorów już od kilku lat w Polsce, jak i poza jej granicami. – Byliśmy z nią w Szwecji, na Litwie i Ukrainie, choć ciężko się nam ją tam grało. Przede wszystkim dlatego, że jest mocno oparta o naszą polską tradycję, pieśni i trudne teksty. Dlatego jesteśmy często odbierani jako grupa ze wschodu, która ma określony swój język teatralny, czka się metafizyką, a estetyka jest inna niż zwykle. Zdarza się jednak, że ktoś uroni łzę, że coś się w nim zderzy, nawet jeżeli kod kulturowy sprawia, że nie wszystko jest w nim zrozumiałe - wyjaśnia dyrektor.
Tatr A z Gliwic wystąpił nie po raz pierwszy w wambierzyckiej świątyni. Wcześniej mogliśmy ich zobaczyć np. w sztukach wystawianych podczas festiwalu młodych, odbywającego się we wrześniu.