Mieszkańcy Różanki dbają o to, co dla nich najcenniejsze.
Różanka to mała wioska nieopodal Międzylesia. Niegdyś cieszyła się dużą popularnością, głównie za sprawą działających w miejscowości zakładów włókienniczych i huty szkła. Dziś odwiedzana jest głównie przez turystów, dlatego mieszkańcy postanowili przywrócić jej dawną świetność i podzielić się tym, co mają najcenniejszego - historią, atmosferą i swoim codziennym życiem.
Zaczęli od małych rzeczy. 11 sierpnia w miejscu byłej jednostki straży pożarnej otwarto muzeum. - Powstało w 2005 roku. Działające tu Stowarzyszenie Przyjaciół Różanki postanowiło utworzyć pierwsze muzeum, pragnąc ożywić nieco lokalną społeczność. Później jednak pan, który opiekował się miejscem, zachorował i placówkę zamknięto - opowiada ks. Sebastian Nawrocki.
Kilka miesięcy temu Monika Sadłowska postanowiła znów zatroszczyć się o zapomniane miejsce. - Kiedy się tu przeprowadziłam 5 lat temu, zachwyciłam się pięknem tego miejsca i postanowiłam je pokazać i wykorzystać do tego wcześniejsze doświadczenie prowadzenia galerii. Sami do końca nie wierzyliśmy, że uda nam się doprowadzić do końca nasza przedsięwzięcie. Dziś możemy zaprosić do niego pierwszych naszych gości - mówi M. Sadłowska.
Eksponaty znajdujące się w muzeum to przedmioty, które ofiarowali mieszkańcy wioski. - W końcu jest to nasze muzeum. Ogłosiliśmy zbiórkę staroci. Na początku nie było dużego zainteresowania, ale po kilku miesiącach zaczęli zgłaszać się różni ludzie i mówić, że mają przedmioty używane niegdyś w gospodarstwie domowym, które chcieliby przekazać. Tak udało nam się zdobyć naprawdę ciekawe eksponaty - opowiada pani Monika.
Aby wejść do muzeum, trzeba umówić się telefonicznie (tel. 74/812 58 40).
Na tym jednak nie koniec działań mieszkańców Różanki. Postanowili także zorganizować doroczny festyn, z którego dochody przekazane zostaną na dokumentację stanu ołtarza głównego i dwóch bocznych w miejscowym kościele. Wymagają one remontu.
- Musimy dbać o to, co nasze. Ten nasz festyn to także przestrzeń do spotkania się ze sobą w jednym miejscu, można tu usiąść, porozmawiać, zjeść, do tego dla dzieci przygotowaliśmy szereg atrakcji, np. dmuchany zamek czy strzelnicę, którą zajmuje się mój mąż. Każdy ma tu coś dla siebie. To też taka impreza od mieszkańców wsi dla sąsiadów. Przygotowaliśmy dużo zabaw, które pomogą nam się bardziej zintegrować - mówi Anna Jaworecka, jedna z organizatorek festynu.
- Podoba nam się ten festyn, tu każdy ma dla siebie miejsce i rozrywkę - dorośli, dzieci i młodzież. Kiedyś my też organizowaliśmy te zabawy, ale teraz postanowiliśmy być po stronie uczestników i przekazać pałeczkę - mówi pani Mariola Matła.