Od 700 lat z północnej wieży bazyliki strzegomskiej zaprasza mieszkańców na Msze św.
I choć zmieniła się technologia wprawiania go w ruch, bo dziś uruchamia się go pilotem, to jednak jest to wciąż najstarszy działający dzwon w Polsce. O jego historii opowiada Krzysztof Kaszub.
- Trafił tutaj jeszcze w trakcie budowy kościoła, po ukończeniu północnej wieży. Został odlany w znanej ludwisarni w Konstantynopolu, a jego fundatorem był joannita, brat Przedbor. "Dzwon ranka, południa i wieczora", bo tak został nazywany ma 120 cm średnicy i widnieje na nim napis upamiętniający datę jego odlania: „W Roku Pańskim 1318 został ten dzwon odlany na polecenie brata Przedbora, na cześć wiecznie pełnej chwały Maryi Panny” - wyjaśnia pasjonat historii ze Strzegomia.
Opowiada również legendę związaną z 700-letnim dzwonem.
- Kiedy w roku 1241 Tatarzy najechali na Śląsk, w tym i na Strzegom, wszystkich ogarnęło wielkie przerażenie. Dowódca jednego z oddziału Tatarów splądrował miasto, porwał jedną z najpiękniejszych strzegomianek i wywiózł w swoje rodzinne strony. Tam na świat przyszły ich dzieci. Wśród nich była córka, która od swojej matki często słyszała o miejscu jej pochodzenia i urokach Strzegomia. Jej właśnie przed śmiercią matka dała pierścionek z szafirem, który był dla niej cząstką Strzegomia. Pierścień przez kilka pokoleń w tej rodzinie matka przekazywała córce. Kilkadziesiąt lat później kolejna z posiadaczek pierścienia dowiedziała się, że w pobliskiej ludwisarni odlewany będzie dzwon dla strzegomskiej świątyni. Postanowiła więc wrzucić biżuterię do kadzi, gdzie był wytapiany spiż. Według legendy miało to mieć wpływ na piękny dźwięk dzwonu - opowiada historyk.
Dzwonowi ufundowanemu przez Przedbora towarzyszą dwa młodsze - z 1405 r. i z 1424 r.