Młodzież ze szkół podstawowych i średnich spotkała się w Muzeum Miejskim z działaczami Solidarności zaangażowanymi w pierwsze częściowo wolne wybory w Polsce.
30 lat po historycznych wyborach do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku, lekcję historii poprowadzili: Andrzej Bartoszyński, przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Solidarność Ziemi Dzierżoniowskiej, Mateusz Cegiełka, członek Komitetu Obywatelskiego Solidarność Ziemi Dzierżoniowskiej oraz Marian Kowal, poseł na Sejm Kontraktowy.
- Nie wszyscy rozumieją znaczenie tych wyborów. To prawda, że nie były w pełni wolne, bo stanowiły efekt kontraktu przy Okrągłym Stole. Ale wolny wybór dotyczył całego Senatu i 161 mandatów poselskich, co stanowiło 35 proc. całego Sejmu. Prawo wtedy było takie, że każda ustawa musiała być przyjęta przez obie izby. Jeśli Senat postawił weto, to znieść je mógł Sejm 2/3 głosów. Mając więc 35 proc. mandatów mogliśmy nie przyjąć żadnej ustawy narzuconej nam przez władzę komunistyczną - przypomniał Marian Kowal.
Były poseł mówił również o zrywie społecznym, jakim była kampania przed 4 czerwca.
- Komitet wyborczy został powołany 18 kwietnia. Mieliśmy tylko półtora miesiąca, żeby się zorganizować, nie mając żadnych środków. Nie mieliśmy prasy, trzeba było przygotować ulotki. Gdyby nie entuzjazm i poświęcanie swojego czasu, bo wszystko było robione społecznie, nie udałoby się nam wygrać - mówił Kowal.
Działacze wspominali także początki ruchu solidarnościowego w mieście oraz stan wojenny.
- Tworzenie Solidarności na terenie zakładu nie było trudne. Była grupa ludzi, która już wcześniej mentalnościowo się do tego przygotowywała. Myśmy wiedzieli, że przyjdą czasy, kiedy skończy się droga do wolności - wspominał Andrzej Bartoszyński, który pracował w Zakładach Radiowych Diora.
- W grudniu 1981 roku założenie biało-czerwonej opaski było aktem odwagi. Ujawniało się w ten sposób, co się myśli. Mnie zwolniono z pracy. Koledzy zebrali pieniądze i przynieśli mi do domu. Oddałem do Diory, bo wiedziałem, ze tam więcej osób poszło na bruk - relacjonował młodzieży M. Kowal.
Zarówno on, jak i Andrzej Bartoszyński odsiadywali wyroki za działalność patriotyczną. Dla obu wspomnienia tamtych dni były trudne. Samotność, przemoc psychiczna ze strony funkcjonariuszy, fatalne warunki sanitarne i strach o rodzinę - skutki tamtych przeżyć odczuwają do dziś.
Nie zabrakło wspomnień o roli Kościoła w rozwoju ruchu solidarnościowego.
- Kardynał Henryk Gulbinowicz podjął decyzję o powstaniu Duszpasterstwa Ludzi Pracy. To były zakamuflowane związki zawodowe. Mogliśmy schronić się i działać w pomieszczeniach kościelnych. W Dzierżoniowie spotykaliśmy się u ks. Stanisława Araszczuka, a w Bielawie u. ks. Mariana Kopko. Ci kapłani złotymi literami zapisali się w historii podziemnej Solidarności – mówił Mateusz Cegiełka.
Przed spotkaniem w muzeum władze miasta i powiatu oraz prezes Towarzystwa Miłośników Dzierżoniowa posadzili Dąb Wolności w Parku im. Sybiraków przy ul. Świdnickiej. Kilka dni wcześniej pamiętano o jubileuszu również podczas sesji Rady Miejskiej, a 28 maja Powiat Dzierżoniów zorganizował w ośrodku kultury uroczyste obchody rocznicy.
Trzy dekady od pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce 4 czerwca świętowano również w Wałbrzychu i Głuszycy.