Zmarłego w drodze do Warszawy na rekolekcje kapłana żegnał w Ząbkowicach Śląskich abp Henryk Hoser SAC, pozostali współbracia, rodzina i przyjaciele.
O śmierci pallotyna mówił 5 października w czasie uroczystości pogrzebowych zarówno przewodniczący liturgii purpurat, jak i przełożony prowincji Zwiastowania Pańskiego.
- Umarł między jednym a drugim uderzeniem serca, między jednym a drugim stukotem kół pociągu (...) umarł gdzieś, nie wiadomo gdzie, pomiędzy Wrocławiem a Warszawą. Wbrew sobie dojechał aż do Olsztyna. Umarł sam, wśród obcych ludzi, słysząc strzępy ich rozmów o życiu, bo takie toczy się zwykle w pociągu. Czy dawał jakieś znaki, że potrzebuje pomocy? Czy nawet na to nie miał już siły? Umarł w drodze na swoje kapłańskie rekolekcje. Pilnował ich z gorliwością nowicjusza. Pewnie od wstąpienia do nowicjatu nie opuścił żadnych. Przypuszczam też, że nie opuścił żadnej godziny brewiarzowej, żadnego różańca, nie mówiąc już o Mszy św. – mówił ks. Adrian Galbas SAC.
Obaj też podkreślali wyjątkowość zmarłego. - Był to kapłan wychowawca. I właściwie całe życie w ten czy inny sposób poświęcał się formacji jako wieloletni rektor seminarium w Ołtarzewie, wielokrotny ojciec duchowny ruch, którzy się do kapłaństwa przygotowywali (...) Jednocześnie miał niezwykłą zdolność apostolskiej dyspozycyjności. Patrząc na jego życiorys widzimy ile funkcji pełnił, w ilu komisjach brał udział. Ile odpowiedzialności na siebie brał. Ta dyspozycyjność jest dla nas wszystkich wyzwaniem, bo jesteśmy odporni nawet na Boże wezwania wyrażane w woli przełożonych. Był też spełnionym misjonarzem. Wyjechał, jako już nie najmłodszy pallotyn, na misję do Kamerunu, gdzie był ojcem duchownym i wykładowcą teologii dogmatycznej w języku francuskim, który musiał opanować. Bardzo skrupulatnie przygotował się do swoich wykładów. Dzięki swojej ciężkiej pracy został zauważony jako kandydat do nominacji biskupiej. Później zgłosił się sam na misje do Meksyku. Inny język, kultura, kontynent, a mimo to pojechał tam i skutecznie działał – przypominał abp Hoser SAC.
Pozostali współbracia przypominali także inne cechy ks. Kazimierza Czulaka, doceniając jego skromność, towarzyszący mu zawsze uśmiech i pokój. Wspólnota otrzymała także kondolencje od. m. in. abp. Alfonsa Nosola, abp. Tadeusza Wojdy czy o. Arkadiusz Sosna - prowincjał Instytutu Ojców Szensztackich.
Więcej wspomnieć zmarłego kapłana znajdziecie w 41/2019 numerze świdnickiej edycji "Gościa Niedzielnego" już w najbliższy czwartek.
Czytaj więcej: