Pallotyni do wspólnego świętowania wspomnienia św. Wincentego Pallottiego zaprosili bp Adriana Galbasa, byłego prowincjała.
Nowo wyświęcony biskup pomocniczy diecezji ełckiej odwiedził miejsce, gdzie formowało się jego powołanie. Okazją było wspomnienie św. Wincentego Pallottiego, założyciela Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, którego integralną częścią są pallotyni służący m.in. w Ząbkowicach Śląskich, a których prowincjałem w Poznaniu w latach 2011-2019 był bp Galbas. W kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa 22 stycznia mówił w homilii o tym, co zespala członki mistycznego ciała Chrystusa. - Najważniejsza w tym wszystkim jest miłość. Jeśli jesteś apostołem albo następcą apostołów, a w tobie nie ma miłości, to może cię to doprowadzić do zguby. I możesz być w Kościele kimś ostatnim, kimś o kim inni nie usłyszą, a w twoim życiu chrześcijańskim, w twojej codzienności jest miłość, to będzie to droga do twojego wywyższenia - podkreślał.
Zauważył też, że Hymn o miłości św. Pawła nie przypadkowo został wybrany przez Kościół na czytania we wspomnienie Pallottiego. - On taki był. Większość z nas tu obecnych jest z pallotyńskiego środowiska i pewnie długo moglibyśmy wymieniać dzieła, które zrobił św. Wincenty. Był spowiednikiem poczynając od ludzi najprostszych po papieży, założył tyle dobroczynnych dzieł, był kapelanem i kaznodziejom, itp. Są to wszystko działalności i nic z tego by nie przetrwało, gdyby nie to, że najważniejsza w jego życiu była miłość. Najpierw ta, którą on odkrył - nieskończona miłość Boga. To był moment, w którym Pallotti choć nie rozumiał, to przyjął, że Bóg kocha w sposób bezwarunkowy, nieskończony - mówił dalej bp Galbas.
Odniósł się także do swojej obecności w Ząbkowicach Śląskich. - Miałem ogromną potrzebę, by podziękować Bogu w tym miejscu za ten styl życia. Za tego człowieka i to, jaki on był. To tutaj spotkałem się z charyzmatem pallotyńskim i nigdy nie miałem myśli, by realizować swoje życie kapłańskie w inny sposób niż jako pallotyn. Ale teraz jestem Panu Bogu za ten charyzmat jeszcze bardziej wdzięczny. Chciałem tu też podziękować najpierw za rok 1987, kiedy przeżywałem tu swój nowicjat. Każdy z nas, pallotynów wraca do tego czasu jak do momentu swoich narodzin. Tylko, że przyjścia na świat nie pamiętamy, a z tego roku wszystko pamiętam: moment przyjazdu, obłóczyny i wszystkie inne ważniejsze wydarzenia - wymieniał, dziękując i prosząc o wsparcie i modlitwę.