Choć ciało pani Romany zostało złożone we Wrocławiu Ołtaszynie, dzień wcześniej pożegnała ją w Tłumaczowie, gdzie jej syn posługuje jako proboszcz.
Celebrze 22 grudnia przewodniczył bp Adam Bałabuch, który w homilii nawiązując do przeżywanego w Kościele czasu oczekiwania na przyjście Jezusa.
- To przyjście zrealizowało się już w życiu śp. Romany. Pan przyszedł, by zabrać ją do siebie. Jej śmierć, podobnie jak odejście innych bliskich nam osób przypomina o potrzebie gotowości na spotkanie z Panem. Wiemy, że objawia się ona przygotowanym na to sercem. Ta postawa musi nam towarzyszyć nieustannie, nie tylko w czasie Adwentu, ale każdego dnia, nie znamy bowiem dnia ani godziny - mówił biskup pomocniczy zachęcając do wsłuchania się w słowa Jezusa i wypełnianie ich.
Homileta przypomniał też, że zmarła mama ks. Jarosława urodziła się 2 lipca 1934 r. na Kresach (w powiecie Baranowice) w rodzinie Stanisława i Stefani Białobrzeskich, którzy mieli ośmioro dzieci. W 1940 r. rozpoczęła się ich gehenna zsyłki na Sybir, która trwała do 1946 r. Wracając do Polski trafili do Wrocławia już w mniejszej liczbie, gdyż ojciec i pięcioro rodzeństwa śp. Romany zmarło w czasie zsyłki.
- W stolicy Dolnego Śląska mama ukończyła szkołę, podjęła pracę i zawarła w latach 50. sakramentalne małżeństwo z Romanem Geniborem. W ich małżeństwie troje dzieci umarło zaraz po urodzeniu, a czwarte po poczęciu rodzice ofiarowali Matce Bożej na Jasnej Górze prosząc, by urodziło się zdrowe. Tak na świat przyszedł syn Jarosław. Potem w 1981 r. zmarł jej mąż Roman, a wymodlony syn poszedł drogą powołania kapłańskiego - kontynuował życiorys zmarłej bp Adam.
Mówił też o jej licznych chorobach i ofiarowaniu całego cierpienia w intencji wszystkich księży diecezji świdnickiej. Ostatnie lata spędziła towarzysząc synowi we Włodowicach, gdzie też zmarła 19 grudnia w nocy.
Ten czas wspominał w czasie Mszy św. żałobnej ks. Jarosław, syn zmarłej Romany i proboszcz parafii św. Piotra Kanizjusza.
- Kiedy w ostatnich tygodniach mówiłem mamie, że ją kocham i robiłem znak krzyża na czole błogosławiąc jej, ona z grymasem cierpienia na twarzy odpowiadała, że też mnie kocha. I tak było, dlatego chcę jej podziękować za życie, za wiarę, za wychowanie. Niech jej dobry Bóg to wszystko wynagrodzi - zakończył.
Następnego dnia natomiast Mszy św. pogrzebowej we Wrocławiu Ołtaszynie przewodniczył już bp Ignacy Dec. On też odprowadził zmarłą Romanę Genibor na miejsce spoczynku.