Do refleksji nad zażyłością z Bogiem i jej owocami w codziennym życiu zachęcał na początku Wielkiego Postu bp Marek Mendyk.
Biskup przypomniał, że ten okres liturgiczny wyraźnie jawi się nam jako czas umartwienia. – Ono jest bardzo ważne w rozwoju osobowości człowieka, zwłaszcza chrześcijanina. I nie jest to umartwienie dla lepszego samopoczucia, ani też wyrzeczenie dla osiągnięcia własnego celu. Ono ma być traktowane jako środek do wyrażenia jedności z cierpiącym Jezusem i jako pomoc, by wejść w postawę pokory, prostoty, akceptacji przemijalności. To pomoże lepiej odkrywać sens i wartość tego, kim jesteśmy jako chrześcijanie, na czym powinniśmy budować swoje chrześcijańskie życie; to pomaga nam odkryć wartość naszego chrztu – zauważył.
Dodał, że ważne światło na przeżywanie tegorocznego Wielkiego Postu rzucają słowa Ojca Świętego. W swoim orędziu „Oto idziemy do Jerozolimy...” zwraca on uwagę, że post przeżywany jako doświadczenie wyrzeczenia prowadzi do odkrycia daru Bożego i zrozumienia prawdy o nas samych jako o istotach stworzonych. – Wielki Post jest czasem odnowy naszej wiary, nadziei i miłości; wiary wyrażającej się w przyjęciu Boga i umożliwienia Mu zamieszkiwania z nami. Post prowadzi do uwolnienia naszej codzienności od wszystkiego, co ją przytłacza, od przesytu informacji i od nadmiaru różnych rzeczy, które odwracają naszą uwagę od tego, co najważniejsze. Post jest dany po to, aby szerzej otworzyć serce dla Zbawiciela – wyjaśniał bp Mendyk.
– Czas Wielkiego Postu jest sposobny do przyjęcia pojednania, aby obdarzać nim potem innych. Przebaczenie pozwala nam przeżywać Wielkanoc braterstwa. W skupieniu i cichej modlitwie, nadzieja jest nam dana jako natchnienie i wewnętrzne światło, które oświeca wyzwania i wybory związane z naszym powołaniem. Papież podkreśla, że przeżywanie Wielkiego Postu z nadzieją czyni nas świadkami czasu, w którym Bóg czyni wszystko nowym. Najwyższym wyrazem naszej wiary i nadziei jest miłość, wyrażająca się w naśladowaniu Chrystusa z uwagą oraz współczuciem dla każdego spotkanego człowieka. Ojciec Święty nazywa miłość porywem serca; porywem, który sprawia, że przekraczamy samych siebie i który usposabia do dzielenia się z innymi. Miłość jest darem nadającym sens życiu oraz pozwala spojrzeć na osoby pozbawione środków do życia jako swoich bliskich, z którymi należy się podzielić tym, co posiadamy, w radości i prostocie – kontynuował biskup świdnicki.
Za Ewangelią z dnia przestrzegał, by tych cnót nie realizować ze względu na ludzi. – Pobożność jest swoistego rodzaju zyskiem (por. 1 Tm 6, 6), ale pod warunkiem, że nie jest ona wykonywana dla poklasku na oczach ludzi; że nie jest oznaką próżności, ale szczerze i prawdziwie szuka sposobu na podobanie się tylko Bogu, pozostając z Nim w bliskiej i osobistej zażyłości – zakończył, życząc, by czas wielkopostnej refleksji stał się okazją do odnowienia zażyłości z Bogiem.
Po homilii natomiast wraz z pozostałymi kapłanami obecnymi na Mszy św. posypał głowy zebranych popiołem.