Na uroczystościach pogrzebowych w kościele NMP Królowej Polski w Świdnicy przybyły tłumy.
Większość z tych, którzy przybyli 24 lutego do świątyni na Osiedlu Młodych chciała podziękować za wieloletnią posługę we wspólnocie świdnickiej Odnowy w Duchu Świętym.
- Była człowiekiem o wielkim sercu. Zawsze szukała Boga. W każdym zdarzeniu, w każdym człowieku widziało dobro. Uśmiechnięta, serdeczna i dobra. Dla mnie osobiście Krysia była kimś, kto naprawdę potrafi słuchać drugiego. Zawsze miała czas i służyła nie tylko dobrym słowem, ale i modlitwą czy wsparciem. Jej telefon ciągle dzwonił. A to ktoś prosił o modlitwę, a to potrzebował rady lub po prostu porozmawiać. Wspierała nas, a kiedy trzeba było również upominała z miłością. Pilnowała też, byśmy po ludzku nie pogubili się w życiu. Z ufnością i wiarą szła przez życie przyjmując każdy dzień tak, aby pełnić wolę Bożą. Przylgnęła do Krzyża i w nim miała oparcie – wspomina Renata Makarewicz.
Piotr Lorek, lider diecezjalny wspólnoty dodaje, że Krystyna Myszkowska była również liderem wspólnoty "Syjon" przy parafii NMP Królowej Polski. Przez lata angażowała się w działania Rady Pastoralnej w diecezji świdnickiej. Brała też udział w tworzeniu planu formacyjnego dla całej Odnowy, formowanie liderów i animatorów wspólnoty. Prowadziła warsztaty modlitwy wstawienniczej i organizowała rekolekcje.
- Dała się poznać jako osoba bardzo otwarta i wrażliwa na potrzeby drugiego człowieka. Nie stwarzała barier podczas kontaktu. Potrafiła znaleźć czas na służbę innym mimo licznych obowiązków. Była radosna, pogodna, obdarzona mądrością i trzeźwym myśleniem, empatią oraz miłością bliźniego – zauważa.
Zmarłą liderkę wspominał również ks. Tomasz Czubak w czasie homilii pogrzebowej.
- Dziękujemy jej za każdy gest miłości, za uśmiech i dobre słowo, za posługę którą pełniła przewodząc grupie Odnowy w Duchu Świętym „Effatha”. Martwiła się, troszczyła i zabiegała, żeby ta wspólnota żyła duchem miłości Chrystusa. Dzięki jej służbie wielu ludzi się nawróciło, wielu zmieniło swoje życie. A dzięki jej drodze cierpienia i tej pogody ducha, która nie pozwalała poznać bólu, wielu zrozumiało, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Mszy św. natomiast przewodniczył ks. Rafał Kozłowski, proboszcz parafii pw. NMP Królowej Polski w asyście kilku kapłanów, którzy znali śp. Krystynę. Ławki wypełnili nie tylko członkowie rodziny czy wspólnoty, do której należała, ale wielu ludzi, którzy zawdzięczają jej świadectwo wiary i miłości do drugiego człowieka.