W Świdnicy s. Catherine Ayila SSPC jest od tygodnia, a już na spotkaniach z dziećmi w parafii pw. Miłosierdzia Bożego dzieli się pierwszymi spostrzeżeniami.
Opowiada o Wielkim Poście i świętowaniu w Nigerii, ale też o zwyczajnych codziennych zajęciach, jak noszenie wody czy zdobywanie jedzenia. Na drugim spotkaniu z kołem misyjnym działającym przy parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Świdnicy mówiła też o dzieciach w Afryce.
- Wygląda to trochę inaczej niż w Europie. Najmłodsi zbierają się w kółko, trzymają się za ręce, śpiewają, klaszczą i skaczą. Rzadko zdarzają się zabawki ze sklepu. Zazwyczaj są to figurki z drewna lub plastikowych butelek zrobione przez dzieci. Nie wszystkich stać na szkołę, bo jest bardzo droga, ale często wielu rzeczy uczą się przy parafii. Tak jest m.in. z grą na instrumentach. Często też wieczorami gromadzą się i słuchają starszych, którzy opowiadają im o przeszłości i inne ciekawe historie - wyjaśniała s. Catherine Ayila SSPC 24 lutego w sali parafialnej.
Zapytana o różnice między dziećmi w Polsce i w Nigerii mówiła nie tylko o tym, czego brakuje w Afryce, ale i o tym, czego nie ma w Europie.
- To, co zdążyłam już zauważyć, to różnica w spędzaniu wolnego czasu. W Nigerii wszystkie dzieci gromadzą się razem do zabawy, a wieczorami nawet całe wioski się schodzą, by wspólnie odpocząć. W Polsce natomiast są to małe grupy lub samotnie bawiące się dzieci. Poza tym mam wrażenie, że mieszkańcy Afryki są radośniejsi. Mają mniej, ale potrafią każdą rzecz docenić i z niej się ucieszyć. Więcej śpiewamy, tańczymy, radujemy się. Nawet gdy jest ciężko, znajdujemy powód do radości i wdzięczności. W Polsce mimo posiadania wielu udogodnień, ludzie chodzą smutni, zaniepokojeni, a nawet zmartwieni - dodaje klawerianka.
Oprócz stacjonarnych spotkań siostra Catherine wraz z siostrą Anną Jarosz SSPC z referatu misyjnego Świdnickiej Kurii Biskupiej odwiedzają parafie. W ostatnią niedzielę można je było spotkać w katedrze, a już w najbliższą odwiedzą parafię NMP Królowej Polski w Głuszycy.