Po ulewnym czwartku i pierwszej połowie dnia w piątek pątnicy zdjęli płaszcze przeciwdeszczowe, a wieczorem wysuszyli namioty. Wówczas we franciszkańskim stylu dziękowali Bogu za pogodę.
Czwartek był jak dotąd najtrudniejszym dniem dla pielgrzymów.
- Odwołaliśmy cały wieczorny plan ze względu na ulewne deszcze. Jak pątnicy weszli do namiotów po przyjściu na miejsce noclegowe, tak wychodzili dopiero rano. Niektórym zrywało dachy w namiotach. Rano w piątek przesunęliśmy godzinę Mszy św. i trasę, bo było tak mokro, że nie dało się przejść wyznaczonym szlakiem. Przez większość dnia towarzyszył nam deszcz, ale wreszcie przyszło też słońce - relacjonuje dwa dni wędrówki Magdalena Kapuścińska, rzecznik świdnickiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę.
Szósty dzień miał też wyjątkowo franciszkański charakter. Prowadzący kłodzką grupę o. Emilian Gołąbek najpierw głosił słowo Boże w czasie Mszy św., której przewodniczył ks. Wojciech Iwanicki, a wieczorem poprowadził adorację krzyża San Damiano, z którego Chrystus polecił św. Franciszkowi odbudować Kościół.
- Jezus przez przemienienie na Górze Tabor chce uczniów przygotować na to, co niebawem zobaczą. Wie, że to doświadczenie nie będzie łatwe, bo zobaczą swojego Mistrza oplutego, poobijanego, zakrwawionego a na koniec zabitego. Decyduje się więc zabrać ich na szczyt, aby mogli kontemplować Jego boskie oblicze - przypominał franciszkanin w czasie Eucharystii.
Mówił też o miłości i przebaczeniu płynących z krzyża zachęcając zebranych, by i oni uczyli się od Jezusa tej miłości i przebaczenia. Podobne przesłanie skierował również w czasie wieczornej modlitwy. Sami zobaczcie.