Tradycyjnie w pierwszą sobotę września bp Ignacy Dec przewodniczył modlitwie wynagradzającej Niepokalanemu Sercu NMP w diecezjalnym sanktuarium w Sokółce.
Tym razem jednak nawiązywał do postaci kard. Stefana Wyszyńskiego, który 12 września zostanie włączony w poczet błogosławionych.
- Tegoroczny wrzesień na zawsze wpisze się w historię Polski jako czas wyniesienia Prymasa Tysiąclecia do chwały ołtarzy przez akt beatyfikacji. Ta postać jest mi bardzo bliska, ponieważ przez 12 lat swojego kapłaństwa wpatrywałem się w niego jako we wzór - mówił bp Ignacy.
Dalej odnosząc się do liturgii słowa, mówił o służbie Ewangelii, której przykładem był św. Paweł, ale i przyszły błogosławiony. Obaj zostawili po sobie spuściznę w postaci listów, homilii i przemówień.
- Kardynał był też stróżem Bożego słowo i jego głosicielem. Nie raz mu się oberwało od tych, którzy nie chcieli go słuchać. Działali przeciwko sumieniu, zagłuszając je i zwalczając tych, którzy wzywali do zachowania przykazań - dodał.
Na koniec podzielił się wspomnieniami ze spotkania z kard. Wyszyńskim na Jasnej Górze 3 maja 1966 r.
- Byłem wówczas klerykiem. W październiku 1965 r. wróciłem z wojska. To był czas prześladowania biskupów za orędzie przebaczenia i przeżywania milenium chrztu Polski. Nosiłem już wtedy sutannę, a że szukali dobrze zbudowanych kleryków, którzy stworzyliby kordon idący przed Prymasem Tysiąclecia i jasnogórskim obrazem, to się znalazłem w pierwszej linii za nim. Widziałem jego gesty, zachowania, jak np. to, gdy podszedł do sztandaru, uklęknął i ucałował go. Zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie - podkreślał emerytowany biskup świdnicki, przytaczając jeszcze kilka innych sytuacji, w których zetknął się z przyszłym błogosławionym.
Modlił się też o to, by postulaty głoszone przez niego wówczas miały odzwierciedlenie również dzisiaj.