Parafia Trójcy Świętej postarała się o relikwie Prymasa Tysiąclecia. Wprowadził je uroczyście bp Ignacy Dec w Święto Niepodległości.
Po II wojnie światowej byliśmy świadkami ścierania się dwóch wizji naszej ojczyzny. Z jednej strony stali komuniści ustanowieni na kluczowych stanowiskach w naszym państwie przez Sowietów, którzy propagowali budowę nowej Polski, Polski socjalistycznej, Polski bez tradycji, bez Kościoła, bez wartości, Polski ateistycznej, komunistycznej. Po drugiej strony barykady stał Kościół na czele z ks. kard. Stefanem Wyszyńskim, prymasem Polski. Ten miał inną wizję Polski, wizję Polski katolickiej, opartej na wartościach ewangelicznych, opartą na tradycjach narodowych, na świętych i bohaterach narodowych - mówił bp Ignacy Dec.
Dodał, że Prymas Tysiąclecia był otwarty na dialog z nową, komunistyczną władzą. Zawarł nawet z nią w kwietniu 1950 r. słynne porozumienie, za co był przez niektórych krytykowany, a nawet posądzony o kolaborację z systemem komunistycznym. Władza jednak szybko przerwała ten dialog i zastąpiła go represjami administracyjnymi.
Emerytowany biskup świdnicki zauważył, że bł. kard. Stefan Wyszyński w czasie swojej posługi prymasowskiej wstawiał się nie tylko za ojczyzną, ale i prawami rodziny jako podstawowej komórki życia społecznego. - O tym, jak bardzo problematyka małżeństwa i rodziny leżała prymasowi na sercu, świadczy fakt, że w programie Wielkiej Nowenny, przygotowującej naród do świętowania millennium chrześcijaństwa w Polsce, aż trzy lata poświęcił prymas małżeństwu i rodzinie. Trzeci rok Wielkiej Nowenny (1959-1960) był poświęcony hasłu: "Przyrzekamy stać na straży budzącego się życia". Czwarty rok Wielkiej Nowenny (1960-1961) upływał pod hasłem: "Przyrzekamy wierność małżeńską", zaś piąty rok miał hasło: "Przyrzekamy świętość ogniska domowego" (Rodzina Bogiem silna) - wymieniał.
Na koniec z racji przypadającego tego dnia Narodowego Święta Niepodległości wrócił do zagadnienia troski o kondycję narodu i wartości patriotyczne.
- O miłości do ojczyzny pięknie powiedział prymas w archikatedrze warszawskiej 6 stycznia 1981 r., a więc kilka miesięcy przed swoją śmiercią: „Tak często słyszy się zdanie: »Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za ojczyznę«. Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym nieraz bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata... Wytrwać dla ojczyzny, nabrać zaufania do niej, mieć gotowość oddania jej wszystkiego z siebie... Jakże ważna jest świadomość, że jesteśmy na służbie temu narodowi, który przez całe wieki przygotowywał nam ojczystą ziemię, na której nam wypadło dziś żyć. Jesteśmy z tym narodem tak bardzo związani..." - cytował.
Dalej przekonywał, że idąc za myślą wielkiego prymasa, możemy powiedzieć, że los naszego kraju nie zależy dzisiaj od męstwa na polu walki, ale od uczciwości w pracy i wybierania mądrych rządców. Mówił o potrzebie kapitału społecznego, który zdobywa się przez uczciwą i odpowiedzialną pracę na większą chwałę Boga i na pożytek ojczyzny.