Na kilka dni przed Światowym Dniem Chorego w czasie kolejnej Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie ks. Krzysztof Herbut zastanawiał się dlaczego tak wielu ludziom Bóg nie pomaga.
Odpowiadając na to pytanie w oparciu o Ewangelię podkreślił, że pierwszym i najbardziej podstawowym warunkiem uzdrowienia jest wiara. Przypominał sceny, w których Jezus czynił cuda ze względu na wiarę proszących o nie. Zauważył jednak, że nie zawsze to wystarcza.
- Często ludzie, nawet charyzmatycy jeżdżący po świecie, a wśród nich m.in. o. Tardif, pytają się Boga o to, dlaczego uzdrawia tylko niektórych spośród tłumów proszących o wyprowadzenie z cierpienia. I myślę, że jedną z odpowiedzi jest to, że nie oczyszczamy się z grzechów. I może nie dlatego, że nie chcemy, ale często tego grzechu w sobie nie widzimy. Mimo, że on jest i blokuje przyjęcie miłości. Jednym z takich ukrytych grzechów jest lęk o siebie. Często jest w nas strach przed wyśmianiem, odrzuceniem, wzgardą, brakiem akceptacji. Boimy się wejść w relację z drugą osobą, żeby nas nie odrzuciła czy upokorzyła. Taki lęk powinniśmy oddać Jezusowi i pozwolić Mu bronić się na przyszłość – radził ząbkowicki proboszcz przywołując przykład s. Briege McKenny, której Jezus pokazał lęk przed utratą reputacji.
Pokazywał także, że w życiu każdego człowieka mogą być przestrzenie, które są zamknięte na Boga, a przejmując nad nimi władanie sami siebie czynimy bogami.
- Ten lęk rodzi we mnie różnego rodzaju choroby. One są konsekwencjami, które chcemy uleczyć, ale ich źródło nigdy nie jest dotykane. Jezus staje się bezbronny wobec takiego serca, Nie może uzdrowić takiej osoby. A ona sama coraz bardziej skupia się na sobie. Przecież kiedy się spotykamy z chorym, zalęknionym, to on może godzinami opowiadać o swoich dolegliwościach, lękach, prosić o pomoc. Ogromne skupienie na sobie – pycha człowieka, traktująca Boga instrumentalnie, egoistycznie. Bóg nie chce tego, chce żebyśmy Jego szukali, a nie siebie – dodał ks. Herbut.
Zachęcał też do modlitwy i sakramentu pokuty, który oczyszcza z grzechów. Podczas Mszy św. modlił się o uzdrowienie konkretnych osób z chorób duszy i ciała. Pod koniec Mszy św. natomiast mówił o konkretnych osobach i ich problemach rozeznanych na modlitwie.